Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karanie posłów na złe zachowanie? To nic nie da, gdy szwankuje prawo moralne - uważają eksperci

Karina Obara
Karina Obara
Posłowie PiS nie zostali w tej kadencji ukarani ani razu za niegodne zachowanie w Sejmie. Na posłów opozycji marszałek Marek Kuchciński i jego poprzednicy nałożyli 12 kar finansowych
Posłowie PiS nie zostali w tej kadencji ukarani ani razu za niegodne zachowanie w Sejmie. Na posłów opozycji marszałek Marek Kuchciński i jego poprzednicy nałożyli 12 kar finansowych archiwum
PiS przegłosowało w Sejmie zmiany w ustawie o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Parlamentarzyści będą mieli obniżane uposażenia i diety za naruszenie swoim zachowaniem powagi Sejmu, Senatu albo Zgromadzenia Narodowego na posiedzeniach.

Marszałkowie z PiS w tej kadencji już 12 razy karali finansowo posłów – i to tylko tych z opozycji. Z PiS nie ukarano ani jednego posła. Czy teraz to się zmieni, czy nadal PiS będzie stosowało podwójne standardy? I czy karanie posłów "za zachowanie" to w ogóle dobry pomysł?

Dr Hubert Stys z WSB w Toruniu jest przekonany, że nieobiektywne i niesprawiedliwe stosowanie prawa wobec polityków – kiedy praktykowana jest orwellowska zasada „równi i równiejsi”, jest oznaką represji wobec przeciwników politycznych. - Nie ulega wątpliwości, że istnieje potrzeba dyscyplinowania posłów, rażąco łamiących standardy zachowania i kultury - mówi dr Stys. - Komisja etyki wydaje się narzędziem nieskutecznym. Ale lepsza ona, której skład nie jest analogiczny do większości sejmowej, a jej sankcje w odbiorze społecznym niezbyt surowe niż marszałek, który samodzielnie karze. Marszałek Kuchciński niestety dał się poznać jako człowiek mocno partyjny. Znamy przypadek posła Lenza, którego ukarano ok. 5 tys. zł za nieregulaminowe prowadzenie polemiki. I z drugiej strony – Jarosław Kaczyński, który stosował również metodę nieregulaminową – „ja bez żadnego trybu” – i krzyczący później: „zamordowaliście go (brata), jesteście kanaliami” – tylko „upomniany”. Te działania przypominają podejście uwiecznione przez Chęcińskiego w filmie „Sami swoi” – gdzie jedna z bohaterek powiada „sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie”. Jeśli sprawiedliwość będzie oparta na politycznej większości parlamentarnej, to represyjność wprowadzanych zmian ustawowych jest oczywista. Poczucie krzywdy, wynikające z ograniczania debaty i wolności wypowiedzi, legalizowanie zemsty – nie wróżą dobrze w kwestii jakości prac parlamentarnych, nie mówiąc o jakości demokracji.

Debata jest konieczna

Prof. Ewa Marciniak, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że ocena zachowania jest zazwyczaj skażona subiektywizmem. - W tym przypadku tłem do oceny są różnice polityczne, stąd też, jeśli w regulaminie Sejmu pojawia się możliwość karania za niewłaściwe zachowanie, to siłą rzeczy częściej będą karani posłowie opozycji - mówi prof. Marciniak. - Świadczą o tym dowody: 12 kar finansowych dla posłów opozycji w tej kadencji Sejmu, a żadnej dla posłów PiS, którzy też nie zawsze zachowują się godnie. Każde nieakceptowane politycznie zachowanie może być powodem do karania. Moim zdaniem niewiele to zmieni, bo to narzędzie może służyć nawet do zachowań prowokacyjnych. Jeśli posłowie mają poczucie zagrożenia swobody zachowania, wówczas może to zrodzić kontrreakcję po to, aby testować granice, jak daleko marszałek Kuchciński posunie się w stosowaniu kar. To z kolei spowoduje zaostrzenie atmosfery konfliktu w toku debat parlamentarnych.

Polskie życie publiczne, zwłaszcza sejmowe, dalekie jest od ideału. Jak można by poprawić jakość debaty sejmowej? - Dać czas opozycji, by mogła się wypowiedzieć w sposób nie wybiórczy, ale całościowo i wrócić do propozycji tzw. pakietu demokratycznego, o którym PiS mówiło przed wyborami, co dawało szansę docenienia roli opozycji w debacie parlamentarnej, bo takie jest założenie debaty sejmowej - dodaje prof. Marciniak. - Nie monopolizowanie debaty, ale respektowanie zasady równości udziału w niej przez wszystkie partie parlamentarne. W przeciwnym razie debata parlamentarna z parlamentaryzmem nie ma nic wspólnego. U nas teraz tak właśnie jest.

Prof. Tadeusz Gadacz, filozof, prezes Polskiego Towarzystwa Etycznego przypomina, że są cztery instytucje, które są fundamentem demokracji: wolne media, niepodległa kultura, niezawisłe sądy, autonomiczne uczelnie. Dlatego słowo powinno być wolne, niepodległe, niezawisłe i autonomiczne. Słowo powinno być wolne od cenzury, ale powinno być także wolne od nienawiści, pogardy, ohydy, poniżania, kłamstwa, manipulacji, propagandy.

- Powinno być też wolne od milczenia tam, gdzie publiczne nazywanie rzeczy po imieniu jest wymogiem przyzwoitości i moralności - tłumaczy prof. Gadacz. - Żyjemy w epoce dewaluacji słów, wielosłowia, upadku mowy, mówienia dla samego mówienia i pisania dla pisania, by wciąż być czymś zajętym. Postpolityka jest udaną mimikrą otwartego demokratycznego dialogu, co utrudnia jej krytykę i zwalczanie. Prowadzi do wywrotowości słów. Chamstwo uznaje się tu za szczerość i asertywność. Zwycięstwo Solidarności w 1989 to zdrada. Atak na zasady demokracji określany jest jako obrona zasad demokratycznych. Poglądy jawnie faszystowskie określane są jako alternatywna prawica. Destrukcja sądów to ich uzdrawianie. Wszystkiemu winien jest „lewak”, który jednocześnie jest człowiekiem lewicy i liberałem. Nie jest to tylko konstatacja faktu, że dla części społeczeństwa coś jest sukcesem, a dla drugiej części zdradą. Walka o język jest walką o konstrukcję rzeczywistości. Kto zawłaszczy język, ten osiągnie władzę. Jest to więc w gruncie rzeczy walką o władzę.

Gdy zawodzi zdrowy rozsądek

Socjolog, dr Tomasz Marcysiak z WSB w Bydgoszczy też nie jest za karaniem posłów, które w jego opinii nie przyniesie spodziewanych efektów - przez to debata publiczna nie zyska na jakości. - Co kraj to obyczaj. W 1999 roku różnica poglądów z domieszką wschodniego temperamentu doprowadziła do bójki parlamentarzystów na Tajwanie - przypomina dr Marcysiak. - W 2016 podobna sytuacja miała miejsce w parlamencie ukraińskim, gdzie poszły w ruch pięści mimo że w jednym w narożników politycznych stał (do czasu) sam mistrz świata w boksie zawodowym Vitali Klitschko. Niemało krewkich posłów jest także w polskim parlamencie, choć przeważają muzycy, piłkarze i celebryci oraz miłośniczki sałatek, czy wachlarzy. Nie lekceważyłbym jednak nikogo i niczego. Wachlarz w chińskiej sztuce walki kung-fu może być równie skuteczny, co pięści braci Klitschko.

Zdaniem dr. Marcysiaka powinniśmy się raczej cieszyć, że jeszcze nie dochodzi w gmachu przy ulicy Wiejskiej w Warszawie do takich scen, jak w innych, często z naszej perspektywy egzotycznych, parlamentach.

- Nie mam jednak pewności, czy eskalacja napięcia w najbliższych miesiącach nie ustawi nas na równi z Ukrainą czy Tajwanem - dodaje dr Marcysiak. - Wszak niemal każde zwierzę (a człowiek zwierzęciem społecznym jest) im bardziej ogradzane, tym większą demonstruje siłę i agresję. Może więc zamiast ogradzać sejm barierkami, prowokując agresję, postawić kwietniki z fiołkami, a posłów wszystkich ugrupowań przed wejściem do sejmu witać tulipanem lub goździkiem. Szukajcie, panie i panowie parlamentarzyści, rozwiązań w uniwersalnym prawie moralnym, które tkwi w każdym z was, a nie w nakazach, zakazach i karach, które zawsze kończą się oporem i buntem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska