Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karol Radziszewski: jestem pedałem i co z tego

rozmawiała Katarzyna hejna
- Najwięcej homofobii jest w ludziach, którzy mają problem ze swoją własną tożsamością seksualną - rozmowa z Karolem Radziszewski
- Najwięcej homofobii jest w ludziach, którzy mają problem ze swoją własną tożsamością seksualną - rozmowa z Karolem Radziszewski
Rozmowa z Karolem Radziszewskim, artystą multimedialnym - twórcą instalacji, fotografii, filmów wideo. W 2010 r. otrzymał "Paszport Polityki". Teraz pracuje w Nowym Jorku nad nowym projektem. Jego prace zostały pokazane w ramach wystawy w CSW "THYMÓS. Sztuka gniewu 1900-2011".

- W twojej sztuce dominuje nagość, a zwłaszcza męskie ciało. Dlaczego?

- Jest go mało - i w sztuce, i w ogóle wokół nas. Interesuje mnie erotyka, a ponieważ jestem gejem, to koncentruję się na mężczyznach, męskości. Czym ona jest w tej części Europy? Jak jej postrzeganie zmienia się po transformacji? Jak patrzymy na męskie ciało, co nadal jest tabu, a co jest normą? I jak ciało w ogóle jest postrzegane - w przestrzeni publicznej, w reklamie?

Zastanawiam się też nad tym, jak mężczyźni heteroseksualni odbierają swoje ciało? Jak patrzą na kobiety, jak kobiety na nich, a jak mężczyźni na mężczyzn? Gdy jest ciepło, facet zdejmuje koszulkę i chodzi w samych gaciach - w naszej kulturze to normalny widok, inaczej jest w przypadku kobiet. Zastanawiam się więc, jakie są jego reakcje, gdy spotka się ze spojrzeniem erotycznym ze strony innego mężczyzny. Jak to odbiera? Jak się zachowuje?

- Twój ostatni głośny projekt "Backstage" dotyka sfery intymnej, pokazuje raz jeszcze, że "prywatne jest polityczne". Czy twoja sztuka ma być manifestem?

- Odcinam się od polityki. Choć cały czas jestem nagabywany - z prawej, z lewej strony. Dostaję np. listy od katolików, żebym przeszedł na "dobrą stronę mocy" (śmiech). Chcę być uczciwy. Dlatego mówię w pierwszej osobie - czy mówię o rodzinie, czy o tym, że jestem pedałem, czy - że jestem katolikiem. Albo kogoś to interesuje i chce to oglądać, albo nie. Film, o którym mówisz, można pewnie postrzegać w kategoriach socjologicznych, a może nawet politycznych. Natomiast dla mnie to jest takie prywatne, żartobliwe badanie. Sprawdzenie, na ile faceci są w stanie poświęcić się dla sztuki? Przychodzą na casting do galerii, wiedząc, że nie dostaną za to kasy i nie wiedząc dokładnie, co będą musieli zrobić. I w końcu decydują się stopniowo zdjąć ubranie lub rozebrać się całkowicie do naga. Mając wolną wolę i wiedząc, że będę mógł tego użyć, decydują się na to. Robią to dla sztuki. I to mnie interesuje: dlaczego?

- Dotykasz tabu - mówisz nie tylko o cielesności i seksualności, ale także o homosek-sualności. Nie obawiasz się, że twoja sztuka zostanie wepchnięta do szufladki z napisem "gejowska"?

- Seksualności często używa się w rozgrywkach politycznych, czy w walce emancypacyjnej. Popieram ją prywatnie ale nie chciałbym zaprzęgać w to sztuki. Choć moja postawa - to, że nie boję się o niej mówić, sprawia, że tak się dzieje. Nie jest to jednak moim celem.
Gdy nakręcę film o miłości, to będą tam dwaj faceci, bo dla mnie jest to najbliższe. Ale większość ludzi odbierze to jako film gejowski, a nie film o miłości. To jest przykre, jednak to już jest kwestia interpretacji i stopnia otwartości odbiorców mojej sztuki.
- Jakiś czas temu dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego nie pozwolił ci zrobić muralu…

- ...bo faceci mieli zbyt rozpięte koszule. A projekt powstał m.in. na podstawie zdjęć z tamtych wydarzeń. To właśnie jest to tabu, o którym mówię. Z jednej strony pojawiają się zarzuty, że moje projekty to tania prowokacja. A mnie interesuje sytuacja, gdy przedstawiam chłopaka w czapce, z karabinem, ale bez koszuli i tylko dlatego, że robię to ja, to praca okazuje się "zbyt erotyczna", żeby ją pokazać. Zaś z drugiej strony, wiele pomników bohaterów narodowych przedstawia białego, heteroseksualnego mężczyznę z rozpiętą koszulą. Przed warszawską Zachętą stoi Pomnik żołnierzy Polskiej Organizacji Wojskowej i przedstawiony bohater jest całkowicie nagi. I nikt się nie zastanawia, czy on jest erotyczny, czy nie - sam arcybiskup Głódź go wyświęcił. A ten mural akurat nie był zamierzoną prowokacją. Chciałem odheroizować powstańców. Pokazać jak piorą bieliznę, wystawiają do słońca twarz, opalają się, pozują z pistoletami - są takie fotografie z tamtych czasów. To byli w większości cywile, którzy w sierpniowym słońcu próbowali ratować miasto. Ta walka trwała dniami, tygodniami i takie sytuacje były na porządku dziennym.

- A jednak zdarza się, że wkraczasz w rejony pornograficzne. Podczas jednej z wystaw, której byłeś kuratorem można było obejrzeć gejowskie porno.

- Ta wystawa dotyczyła strategii kuratorskich, czyli m.in. tego, co robią kuratorzy by przyciągnąć i uatrakcyjnić wystawy. Prezentowałem malarstwo i grafikę ze zbiorów Zachęty, a jako bonus pokazałem typowy "użytkowy" gejowski film porno z 2000 r., stworzony bez jakichkolwiek aspiracji artystycznych. Można było go zobaczyć raz w tygodniu, w wydzielonej salce ze strażnikiem. Ten film działał jak wabik, był prowokacją pokazującą, jak współczesne instytucje próbują uatrakcyjniać swoje pokazy. Wykorzystałem też odium mojego nazwiska - cokolwiek zrobię, to wszyscy myślą, że to jest pedalskie, a więc skandaliczne. A ja się tym bawię. I za każdym razem dziwię, że ludzie wciąż się na to nabierają.

Karol Radziszewski w Od Nowie na tle fragmentu pracy, którą możemy oglądać w CSW

- Twój coming out (ujawnienie orientacji seksualnej) był bardzo głośny. Czy nie miałeś obaw, że mówiąc "jestem gejem" zamkniesz sobie drogę do państwowych instytucji, muzeów czy galerii?

- Zawsze są jakieś obawy. Coming out polega właśnie na przełamywaniu barier. Ale miałem dość poddawania się ograniczeniom. Tym bardziej, że bycie artystą obliguje do ich przekraczania. Bez ryzyka nie ma Victorii (śmiech). Sztuka bez ryzyka nie ma iskry, energii, która jest potrzebna do tworzenia.
Więcej ryzykowałem w sztuce niż w życiu prywatnym. Ludzie nakładają klisze - jeśli jest narysowana orgia, to myślą, że ja w niej uczestniczyłem. To naiwność, którą próbuję pokazywać w swoich pracach. Tak było też na wystawie "Backstage", gdzie pokazywałem zdjęcia heteroseksualnych facetów, a ludzie myśleli, że oni są gejami, bo to ja ich fotografowałem. Mimo że nawet na żadnym ujęciu nie występuje dwóch facetów. Moi modele słyszą czasem: "jak mogłeś coś takiego zrobić?" Ale na szczęście są wyluzowani. I znów potwierdza się, że ci którzy są najbardziej pewni swojej tożsamości, jednocześnie są najbardziej otwarci. Najwięcej homofobii jest w ludziach, którzy mają problem ze swoją własną tożsamością seksualną.

- Prowokujesz.

- Lubię to robić, bo wtedy jest energia, odpowiedź na to, co robię. Ludzie nie pozostają obojętni. Jeśli kogoś irytuje to, co robię, to prawdopodobnie sam ma jakiś konkretny problem.

- Jedna z twoich prac znalazła się na kontrowersyjnej, upolitycznionej wystawie w CSW - "THYMÓS. Sztuka gniewu 1900-2011" zorganizowanej przez Kazimierza Piotrkowskiego.

- Dosyć to zabawne, ale jednak naiwne. I ta dziecięca naiwność pana kuratora wywołuje mój radosny śmiech.

- A dlaczego ty nie zdejmiesz majtek dla sztuki?

- Bo się wstydzę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska