Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karuzela z lawetami, czyli jak śledczy sprawdzają policję

Maciej Czerniak, [email protected], tel. 52 326 31 41
Laweciarze i policjanci. Dwa obozy bitewne. Na tym froncie nikt nie chce ustąpić. Ci pierwsi zarzucają drogówce, że puszcza do ruchu auta po wypadkach. Mundurowi "lawetom” - że wtykają nos w nie swoje sprawy.
Laweciarze i policjanci. Dwa obozy bitewne. Na tym froncie nikt nie chce ustąpić. Ci pierwsi zarzucają drogówce, że puszcza do ruchu auta po wypadkach. Mundurowi "lawetom” - że wtykają nos w nie swoje sprawy. Maciej Czerniak
Laweciarze i policjanci. Dwa obozy bitewne. Na tym froncie nikt nie chce ustąpić. Ci pierwsi zarzucają drogówce, że puszcza do ruchu auta po wypadkach. Mundurowi "lawetom" - że wtykają nos w nie swoje sprawy.
Na fotografiach widać seata z poważanie wgniecioną i wygiętą w górę maską; czarnego mercedesa z przekrzywionym kołem, które odstaje od osi o jakieś piętnaście
Na fotografiach widać seata z poważanie wgniecioną i wygiętą w górę maską; czarnego mercedesa z przekrzywionym kołem, które odstaje od osi o jakieś piętnaście stopni. Jest też zdjęcie z nocnej stłuczki. Kia ma zbitą przednią szybę, przez którą nic nie widać. Na innej fotografii widać opla z wgniecionym błotnikiem, uszkodzonym przednim reflektorem i zmiażdżonym zderzakiem. - Nie może być tak, że policjanci puszczają do ruchu auta zagrażające bezpieczeństwu - mówi Andrzej Mikrut. Nadesłane

Na fotografiach widać seata z poważanie wgniecioną i wygiętą w górę maską; czarnego mercedesa z przekrzywionym kołem, które odstaje od osi o jakieś piętnaście stopni. Jest też zdjęcie z nocnej stłuczki. Kia ma zbitą przednią szybę, przez którą nic nie widać. Na innej fotografii widać opla z wgniecionym błotnikiem, uszkodzonym przednim reflektorem i zmiażdżonym zderzakiem. - Nie może być tak, że policjanci puszczają do ruchu auta zagrażające bezpieczeństwu - mówi Andrzej Mikrut.
(fot. Nadesłane)

- Nazwał mnie gwałcicielem - mówi Andrzej Mikrut. To właściciel "pomocy drogowej" i ratownik.

Siedzimy w jego półciężarówce Renault Mascot zaparkowanej przy ulicy Sportowej w Bydgoszczy. To taka baza wypadowa bydgoskich laweciarzy. Blisko stąd do centrum miasta, blisko do trzech okolicznych dzielnic - na Leśne, Bielawy i Bartodzieje.

- Jak to? Policjant tak nazwał? - pytam zdumiony.

- Z drogówki. Mikrut opowiada o stłuczce, do której przyjechał, by odholować uszkodzone auto - Pytam policjanta, czy mogę wziąć samochód na lawetę. A tu drugi, z którym już wcześniej nieraz się starłem, włącza się do rozmowy i radzi koledze: - Nie gadaj z nim, to gwałciciel.

Sprawa dla śledczych

Mikrut mówi, że puściłby mimo uszu odzywkę policjanta. Gdyby nie było przy tym świadków. A przynajmniej jednym z nich był właśnie kolega z patrolu drogowego. Laweciarz poszedł z tym do prokuratury.

- Przecież to pomówienie! - oburza się Mikrut. - Nie wiem, jaki epitet może być bardziej obelżywy od "gwałciciela". Tak nazwał mnie funkcjonariusz publiczny w obecności drugiego policjanta! Nie mając żadnych podstaw ku temu. Tak po prostu, z antypatii.

Przeczytaj także: Postawił auto w złym miejscu, bo chciał ratować córkę. Strażnicy odholowali mu samochód

Zawiadomienie do prokuratury zostało wysłane wraz z dowodem. To nagrana telefonem komórkowym cała ta wymiana zdań z policjantami.

- Akta są w Biurze Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji - wyjaśnia śledczy Włodzimierz Marszałkowski, z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe. - Potwierdzam, że taka sprawa do nas wpłynęła.

- Zatem można powiedzieć, że trwa śledztwo w sprawie pomówienia przez policjanta Komendy Miejskiej w Bydgoszczy?

- Może jest to "pomówienie" w opinii zawiadamiającego - odpowiada Marszałkowski. - My prowadzimy postępowanie w sprawie domniemanego przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy.

Wypadek? Może jechać

Prokurator używa liczby mnogiej, bo zawiadomienie Mikruta zawiera więcej wątków. Laweciarz unika sformułowania, że "idzie na wojnę" z policjantami". Nie da się ukryć jednak, iż fakt, że dołączył do akt kilkanaście zdjęć z kolizji drogowych, można tak odczytać.

- Nie może być tak, że policjanci puszczają do ruchu auta zagrażające bezpieczeństwu - mówi ratownik. - Gdy po kolizji zabiera się kierującemu dowód rejestracyjny, to przecież jasne, że taki pojazd nie może sam odjechać z miejsca wypadku.

Przeczytaj także: Włocławek: Zaparkujesz na kopercie - odholują ci auto

Mikrut twierdzi, że bydgoscy policjanci poklepują kierowców poważnie uszkodzonych aut po ramieniu, patrząc jednocześnie w oczy "laweciarzom" i mówiąc: "Jedź, jedź. Tylko ostrożnie".

- Wszystko, byle zrobić nam na złość - dodaje mój rozmówca. - Nawet kosztem łamania przepisów. A przecież one mówią jasno, że pojazd z wystającymi ostrymi krawędziami, na przykład rozbitym zderzakiem czy też z pękniętą szybą - nie może być dopuszczony do jazdy. To psucie prawa.

I tak na fotografiach widać seata z poważanie wgniecioną i wygiętą w górę maską; czarnego mercedesa z przekrzywionym kołem, które odstaje od osi o jakieś piętnaście stopni. Jest też zdjęcie z nocnej stłuczki. Kia ma zbitą przednią szybę, przez którą nic nie widać. Na innej fotografii widać opla z wgniecionym błotnikiem, uszkodzonym przednim reflektorem i zmiażdżonym zderzakiem.

Papier zastępczy

Za holowanie uszkodzonego pojazdu na terenie miasta kierowca pomocy drogowej dostaje z ubezpieczalni średnio 200 do 300 zł na rękę.

- Czy policjanci pozwalają odjeżdżać uszkodzonym samochodom z miejsca wypadku?

Komisarz Maciej Daszkiewicz, z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy, odpowiada: - Takie zdarzenia nie mogą mieć miejsca. Gdy kierowcy zabiera się dowód rejestracyjny, policjant wystawia pokwitowanie. Tak, by pojazd można odholować do domu czy warsztatu. Jeśli jednak auto jest poważnie uszkodzone, to nie ma takiej możliwości, by kierowca sam nim odjechał, bez użycia specjalistycznej lawety. Nie możemy nakazywać kierowcom, by korzystali z usług tej czy innej pomocy drogowej.

- Ale do prokuratury trafiły zdjęcia właśnie tak poważnie uszkodzonych pojazdów.

- Do naszych zadań nie należy komentowanie pracy prokuratury. Niech śledczy orzekną, czy faktycznie funkcjonariusze przekroczyli swoje uprawnienia - kończy Daszkiewicz.


Czytaj e-wydanie »
Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska