Miasto wybudowało ten budynek ponad dwa lata temu. Jego lokatorów nazwano szczęściarzami. Tymczasem mnożą się tam usterki. Ostatnio powody do narzekań mają dwie rodziny spod numerów 60 i 61. Ich problem jest naprawdę śmierdzący.
W umywalce "gulgoce"
- Nagle usłyszałam w rurach takie charakterystyczne gulgotanie. Chwilę później w umywalce, muszli klozetowej i prysznicowym brodziku zaczęły wybijać nieczystości - opowiada zdarzenie sprzed kilku dni pani Magda. Ścieków przybywało. Zbierano je do wiader i wynoszono do studzienki przed blokiem.
To nie jedyny przypadek zalania mieszkań. - Wcześniej były jeszcze trzy. Przedostatnie w sylwestra. Gdy inni dobrze się bawili, my wynosiliśmy z łazienki wiaderka z ... - opowiada Grembowicz.
Wygódki przed blokiem
Mieszkańcom klatki zabroniono wówczas korzystać z łazienek. Za potrzebą kazano chodzić do "wygódek". Plastikowe "toitoiki" stanęły pod blokiem.
- Awarie pojawiają się nagle. Boimy się na dłużej wyjeżdżać z domów. Pod naszą nieobecność zniszczenia mogą być znacznie większe - zauważa rozmówczyni.
Mieszkańcy bloku interweniowali więc w administracji. Usłyszeli tam, że lokatorzy z wyższych pięter wyrzucają do ubikacji różne odpady. W styczniu br., Krzysztof Kuźmiński, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, które administruje budynkiem, zalanie tłumaczył powstaniem czopu w trójniku łączącym instalację kanalizacyjną. Nie wykluczał, że utworzyły go nagromadzone w rurach odpady z czasów budowy bloku.
Próbowaliśmy ponownie porozmawiać na ten temat z przedstawicielem PGKiM. Usłyszeliśmy jedynie, że dziś odbędzie się spotkanie urzędników z ratusza z wykonawcą bloku. Ciekawe, czy rozmowy będą dotyczyć naprawy instalacji kanalizacyjnej?