Kierowcy dobijają się do WORD-ów w sprawie kursów „zerujących” liczbę punktów karnych

Po likwidacji szkoleń „kasujących” 6 punktów wśród kierowców powiało grozą. Bo zdobycie nawet kilkunastu puntów karnych w ciągu jednego dnia nie jest problemem po zmianie taryfikatora. Obecnie jedynym wyjście po przekroczeniu limitu, jest powtórny egzamin. Nic dziwnego, że telefony się w WORD-ach się urywają.

- Rzeczywiście, zapytań mamy bardzo wiele, ale nadal nie jesteśmy w stanie podać żadnych konkretów – mówi Andrzej Gross, dyrektor bydgoskiego WORD.

Rozporządzenie Ministerstwa Infrastruktury w sprawie kursu reedukacyjnego jest już opublikowane. Wiadomo, że celem będzie „ukształtowanie u kierujących bezpiecznych zachowań i postaw na drodze poprzez uświadomienie przyczyn i motywów podejmowania działań naruszających zasady i przepisy ruchu drogowego oraz generujących podwyższony poziom ryzyka”.
- Problem w tym, że przepisy wejdą w życie 3 miesiące po ogłoszeniu komunikatu przez ministerstwo – mówi Krzysztof Kucicki, naczelnik wydziału edukacji komunikacyjnej w toruńskim WORD. - A komunikatu nadal nie ma. Czekamy na niego wszyscy. Dopóki nie będzie rozwiązań technicznych, umożliwiających wprowadzenie danych do systemu CEPIK (Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców) nie będzie kursów.

Zasady rządzące kursami są już znane - osoba, która przekroczy 24 punkty, po kursie ma szansę zredukować bilans do zera. Rozporządzenie określa, jak mają wyglądać kursy. Każdy liczy 28 godzin (4 dni po 7 godzin) i nie kończy się egzaminem – wystarczy uczestnictwo.

Żeby nie było tak różowo – kierowca, który zaliczy kurs „kasujący”, nie może w ciągu 5 lat ponownie przekroczyć limitu 24 punktów. Jeśli tak się stanie, nie tylko pożegna się z prawem jazdy, ale będzie musiał odbyć również cały cykl szkoleniowy w ośrodku szkolenia kierowców. Czyli zostanie potraktowany jak „klonowy listek” objęty dwuletnim okresem próbnym.

Największe kontrowersje w WORD-ach budzi jednak odpłatność za kurs – 500 zł, bo w pierwotnych ustaleniach mowa była o 2 tys. zł.

- Co ciekawe, jeszcze pierwsze rozporządzenie w tej sprawie, z roku 2013 określa tę odpłatność na identycznym poziomie – mówi Krzysztof Kucicki. - Minęło 10 lat i cena stoi w miejscu. Co więcej, prowadzimy też kursy reedukacyjne w zakresie problematyki przeciwalkoholowej i przeciwdziałania narkomanii (dla kierowców, którzy stracili prawo jazdy za prowadzenie po używkach – red.), które również kosztują 500 zł, ale są to kursy dwudniowe. Trzeba wziąć pod uwagę, że ponosimy wszelkie koszty zatrudnienia prelegentów i organizacji. Trudno więc mówić o jakiejś szczególnej dolegliwości dla kierowców, natomiast dla nas oznacza to, że kursy będziemy musieli organizować niemal po kosztach, a organizować je – zgodnie z ustawą – musimy. Trzeba pamiętać, że WORD-y nie są jednostkami budżetowymi, ale żyją z tego, co zarobią na egzaminach i działalności szkoleniowej.

Podobnego zdania jest dyrektor WORD w Bydgoszczy: - To nie jest żadna restrykcja. Owszem, z początku mówiło się o wyższej kwocie, ale ostatecznie okazało się, że pozostają stawki sprzed 10 lat. Tymczasem 10 lat temu w niektórych szkołach koszt kursu na prawo jazdy wynosił 900 zł, tymczasem dziś w Bydgoszczy dochodzi do 3 tys. Sytuacja ekonomiczna WORD-ów jest mocno nadwyrężona.