https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kilka książek na letnie popołudnie

Może warto byłoby wykorzystać długie ciepłe wieczory na podniesienie zastraszająco niskich wskaźników czytelnictwa ;-) Oto kilka propozycji.

Asfaltowy saloon - Waldemar Łysiak

"Stany, Stany - fajowa jazda, zjednoczonych łopot flag" śpiewał (świetnie zresztą) Muniek Staszczyk z zespołem T.Love. Któż z Was, drodzy Czytelnicy, nie marzył o podróży do Ameryki? Zobaczyć na własne oczy Statuę Wolności, razem z bohaterami westernu odjechać w stronę zachodzącego słońca, przekonać się, czy "amerykański sen" okaże się rzeczywistością... Dawno temu, w krainie małego fiata, zanim w Polsce pojawiły się pierwsze "McDonaldy", podróż do Stanów wymarzył sobie Waldemar Łysiak. Nie wyróżniałby się jednak z szeregu marzycieli, gdyby nie jeden, jakże istotny, fakt - udało mu się to marzenie zrealizować. "Asfaltowy saloon" - kilkanaście rozdziałów amerykańskiej przygody Łysiaka - ukazuje nam ojczyznę coca-coli widzianą oczami autora. Łysiak w niesamowity sposób porywa czytelnika na szaloną eskapadę przez kilkadziesiąt stanów - wprowadza nas w gangsterski półświatek, przywołuje zapomniane fakty, przemierza indiańską prerię, by w kolejnym rozdziale zastanawiać się nad moralnością Kaczora Donalda. Autor "Asfaltowego saloonu" twierdzi, że Kolumb płynąc na wschód miał w sobie całą Amerykę. Niepowtarzalny styl, erudycja oraz ciekawy dobór tematów czynią z Łysiaka godnego następcę żeglarza z Genui, a każdemu z nas pozwalają odkryć swoją własną Amerykę. Przedtem jednak należy stworzyć jej wizję w sobie, a "Asfaltowy saloon" może nam w tym pomóc.

Paragraf 22 - Joseph Heller

W uczniowskich listach 100 najbardziej nienormalnych ludzi świata niezmiennie od dziesięcioleci pierwsze miejsca zarezerwowane są dlanauczycieli. Takie podejście, choć oczywiście nie pozbawione pewnej logiki z naszej strony, okazuje się jednak bardzo krzywdzące dla niczego nieświadomych belfrów. Zgodnie z "Paragrafem 22" Josepha Hellera pierwszeństwo pod względem zaburzeń psychicznych należy siężołnierzom (wielbicieli panów w mundurach khaki uprasza się w tym momencie o zakończenie lektury). "Paragraf 22" wprowadza nas w specyficzny klimat 27. Armii Stanów Zjednoczonych. Specyficzny nie tyle ze względu na wojenną wrzawę (trwa II wojna światowa, lecz niewielu bohaterów to zauważaale z powodu panującej tam atmosfery rodem z absurdalnych filmów Monthy Pythona. Główny bohater - Yossarian, pacyfista z przekonania - uważa się za całkowitego wariata, w którym to przekonaniu utwierdzają go towarzysze bronirównież nie do końca normalni. Jedynym dokumentem, który w pewnym sensie dowodzi poczytalności umysłowej Yossariana, jest tytułowy paragraf 22, który mówi, że "człowiek, który chce się zwolnić z działań bojowych, nie jest prawdziwym wariatem". Powieść czyta się jednym tchem - wiele w tym zasługi czarnego humoru Hellera, jak i wspaniałej różnorodności postaci, dręczonych przez dylematy czysto psychicznej natury. "Paragraf 22" z założenia jest książką o wariatach tworzących, niestety, historię każdego niemal stulecia (co znaczą te uśmiechy zrozumienia na Waszych twarzach?), myślę jednak, że nawet Wam - ludziom całkowicie normalnym (fragment jak najbardziej poważny) - przypadnie ona do gustu. Baczność, rekruci! Do bibliotek marsz!!!

Zapiski na pudełku od zapałek - Umberto Eco

Ogólnie znana niechęć młodzieży szkolnej do słowa pisanego (z pominięciem gazety z programem telewizyjnym oczywiście) gwałtownie nasila się w okresie wakacyjnym. Zapewne wielu z Was, drodzy Czytelnicy, już na początku czerwca obiecała sobie trzymiesięczny odpoczynek od jakiegokolwiek wysiłku umysłowego, z książkami włącznie. Ale kto powiedział (napisał?), że z książką nie można odpocząć? Można! Trzeba tylko dobrać sobie lekturę umiarkowanej długości, najlepiej bezpośrednio nas dotyczącą i, rzecz jasna, dowcipną. Autorem takiej książki jest (czas na element zaskoczenia) Umberto Eco. Większość z nas kojarzy nazwisko Umberto Eco z kilkusetstronicowym "Imieniem róży" (w niektórych kręgach popularna jest wersja, że autorem "Imienia" jest Sean Connery, ale to już inna historia). Stereotypem okazuje się jednak postrzeganie Umberto Eco jako człowieka na wskroś poważnego. Nic bardziej mylnego! A dowodem na to jest zbiór jego publicystyki zatytułowany "Zapiski na pudełku od zapałek". Książka posiada wszystkie trzy wymienione wcześniej cechy wakacyjnej lektury: jest dość krótka (kilkanaście felietonów - po przeczytaniu pożałujecie, że tylko tyle), każdy znajdzie w niej coś o sobie ("rozkoszna" opieszałość pracowników publicznych bibliotek, uciążliwe rozmowy z fanami piłki nożnej, źle świadczące o naszej inteligencji mówienie "dokładnie tak" i wiele innych), a w dodatku niesamowity humor autora sprawi, że problem wakacyjnej nudy stanie się Wam zupełnie obcy. Czy można odmówić sobie takiej przyjemności? (to NIE JEST pytanie konkursowe, odpowiedzi udzielajcie we własnym zakresie)

J. Szmytkowska

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska