Kinga Drzycimska

Nasza półfinalistka ma sprecyzowane plany na przyszłość. Po technikum chce kontynuować naukę i iść na studia ekonomiczne. Wybrała już nawet uczelnię. W Bydgoszczy, bo najbliżej. - Pierwszy raz biorę udział w tym plebiscycie "Pomorskiej". Tak naprawdę to już chciałam w zeszłym roku. Stwierdziłam, że teraz spróbuję. Koleżanka mnie też namawiała - mówi Kinga. Koleżanka Weronika okazała się prawdziwym menedżerem. Przygotowała dla Kingi sesję zdjęciową w plenerze i najciekawsze zdjęcie wysłały na nasz konkurs.
Pomysł poparła rodzina. Rodzice i brat byli zadowoleni. - Mama najbardziej pomogła w zbieraniu kuponów. Pracuje w sklepie w Suchej i cała wieś przynosiła do niej kupony. Ciągle liczyła je i wypisywała - podkreśla Kinga. Głosowało też rodzinne Bruchniewo i znajomi. - Starszy brat mi kibicował. Swoim kolegom w pracy pokazał zdjęcie i zachęcał, żeby na mnie głosowali.

Największą pasją tej kandydatki na miss jest taniec. W przyszłości chce coś w tym kierunku zrobić. Już w gimnazjum występowała w zespole tanecznym. W technikum w Tucholi wzięła udział w mini playback show i miał być potem występ przed całą szkołą, ale niestety nic z tego nie wyszło. Co jeszcze lubi? Sport. Przede wszystkim siatkówkę i pływanie. Oczywiście interesuje się ciuchami. Z koleżankami może godzinami chodzić po sklepach.

Kinga cieszy się, że przeszła do finału. Konkurs traktuje jako zabawę. - Było przyjemnie - tak mówi o reakcjach ludzi na to, że startuje w plebiscycie. Mieszka w małej miejscowości i nieraz zdarzało się, że gdy przechodziła, to słyszała: "O miss idzie!".

W konkursie nęcące są nagrody. Ale równocześnie przyznaje, że to sposób na dowartościowanie. - Chcę spróbować swoich możliwości. W pierwszym etapie mi się udało, to może w finale też - Kinga myśli optymistycznie. Marzy o zostaniu modelką, więc wygrana zdopingowałaby ją do realizacji tego.
Liczy, że teraz i tucholanie będą na nią głosować, bo głosy z Suchej i Bruchniewa mogą nie wystarczyć.