Bydgoszczanie dotąd ani razu nie wygrali na boisku w Jarocinie. Podobnie ich obecny opiekun. Wydawało się, że najbliżej tego celu będą niebiesko -czarni właśnie wczoraj. Mecz bardzo dobrze się im ułożył. Objęli prowadzenie, a potem przez 70 minut grali z przewagą zawodnika. Jarota w domu zdolny jest do wielkich rzeczy, no i ma Bartoszaka. Piłkarz, którym klub z Gdańskiej się interesował, oddał strzał -marzenie. I na tym strzeleckie popisy skończyły się. Trzeba będzie w Bydgoszczy zmobilizować się na Czarnych w nadzwyczajny sposób.
Bo drużyna GKS ani myśli rezygnować z premiowanej lokaty. Górnicy sprali Olimpię - lidera i już drugoligowca - niemiłosiernie. Tym razem Marcinowi Kaczmarkowi nie udało się zmotywować swoje głębokie rezerwy. Porażka 0:4 to katastrofa, lecz na całe szczęście dla grudziądzan bez konsekwencji. Dwa pozostałe zespoły - zagrały ambitnie. Po meczu, w którym goście mieli więcej z gry, stworzyli sobie bardziej klarowne sytuacje, niedosyt jest całkiem normalnym uczuciem.
Za tydzień będzie więc ostatnia okazja poprawić nastroje swoim kibicom. Dobrze, że w ostatnim akcie ligi będzie o co walczyć.