BELGIA - POLSKA 100:63 (18:16, 27:12, 25:15, 30:20)
Belgia: Mestdagh 30 (6), Meesseman 29 (1), 14 zb., Vanloo 10 (2), Wauters 9, Ben Abdelkader 6, Raman 5, Delaere 5 (1), Carpreaux 4, Linskens 2, Hendrickx 0.
Polska: Kobryn 16 (1), Stankiewicz 14 (1), McBride 9 (1), Żurowska-Cegielska 8, Śnieżek 4, Koc 4, Kaczmarczyk 4, Pawlak 2, Idczak 2, Morawiec 0, Skobel 0, Owczarzak 0.
Mecz w Namur był wyrównany tylko w pierwszej kwarcie, od drugiej przewaga gospodyń była przytłaczająca. Polki zakończyły spotkanie z 37-procentową skutecznością z gry (prawie dwa razy lepsze były Belgijki), miały zaledwie 4 (!) asysty przy 21 rywalek, z dystansu trafiły tylko 3 rzuty na 12 prób, aż 23 razy traciły piłkę.
Gospodynie do efektownego zwycięstwa poprowadził tercet koszykarek. Świetna gra Emmy Meesseman (14/18 z gry), jednej z najlepszych obecnie środkowych w Europie, była do przewidzenia. Doskonałe były jednak także Kim Mestdagh (6/10 z dystansu) i Marjorie Carpreaux, która zaliczyła 12 asyst.
Tak wysoka porażka w 3-zespołowej grupie może oznaczać duże problemy. Trudno się spodziewać, aby Polki odrobiły straty w rewanżu w listopadzie. W środę ekipa Teodora Mołłowa zagra w Mińsku z Białorusią. Dobrze byłoby przynajmniej obronić korzystny bilans w dwumeczu, czyli nie przegrać wyżej niż 8 punktami.
Tak grały koszykarki z regionu
- Weronika Idczak - 11 min., 1/1 z gry, 2 zb., po 1 asyście, stracie i przechwycie
- Julie McBride - 26 min., 3/12 z gry, po 1 zbiórce i przechwycie
- Aleksandra Pawlak - 5 min., 1/2 z gry, po 1 zbiórce i stracie
- Martyna Koc - 25 min., 1/2 z gry, 3 zbiórki, po 1 stracie i przechwycie