Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kłótnia o remont wiaduktu nad Grunwaldzką

(bog)
Najpierw burzyć i potem budować, czy odwrotnie? Oby spór pomiędzy PKP a ZDMiKP, zakończył się zanim konstrukcja runie.
Najpierw burzyć i potem budować, czy odwrotnie? Oby spór pomiędzy PKP a ZDMiKP, zakończył się zanim konstrukcja runie. Wojciech Wieszok
To już pewne. O kolejny rok przesunięto planowaną od lat przebudowę wiaduktu kolejowego nad Grunwaldzką. - Dla nas to będzie już ostatni dzwonek - przekonują kolejarze.

- Pod koniec września miasto wystąpiło z prośbą o podział robót na dwa etapy. To zmusza nas do kolejnej zmiany dokumentacji projektowej - tak kolejne opóźnienie wyjaśnia Włodzimierz Kełczyński, dyrektor ds. eksploatacyjnych w Zakładzie Linii Kolejowych w Bydgoszczy. Dodaje zaraz, że obecnie trwa ustalanie terminów dla obu etapów. - Dla nas to nie problem. Nie chcemy tylko, żeby jakiekolwiek prace odbywały się w okresie letnim, kiedy notujemy spory ruch kolonijny - mówi Kiełczyński.

Odbijają piłeczkę

Z taką wersją nie zgadza się jednak Jan Siuda, dyrektor bydgoskiego Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej: - To nie nasza wina - mówi. - Kolejarze chcą najpierw wyburzyć starą konstrukcję. Zmuszają nas do zamknięcia przejazdu pod nią i do skierowania ruchu pod istniejący wiadukt na drugiej nitce Grunwaldzkiej. Nie możemy się na to zgodzić, bo dla kierowców lepiej będzie wybudować najpierw nowy wiadukt - podkreśla. - Do tego PKP stara się o rozszerzenie wydatków ze strony miasta. A to przecież jest ich wiadukt, i to oni mają z nim problem, a nie my - argumentuje Siuda.

Za to zarówno kolejarze jak i drogowcy twierdzą, że na razie wiadukt nie zagraża uczestnikom ruchu, a termin jego remontu przekładają na następny rok. Ci pierwsi zapewniają jednak, że to będzie już ostateczny z możliwych terminów:

- Na ukończeniu jest bowiem modernizacja trasy kolejowej z Inowrocławia do Bydgoszczy. Pociągi będą po niej jeździć z prędkością 120 kilometrów na godzinę. Tymczasem na wiadukcie, który leży na ostatnim odcinku tej trasy, wciąż jest ograniczenie do ledwie 10 kilometrów - wyjaśnia Kiełczyński.

Jak telenowela

Negocjacje bydgoskiego ratusza ze spółką PKP Polskie Linie Kolejowe w sprawie koniecznego remontu wiaduktu trwają już od blisko dekady i powoli zaczynają przypominać kolejne odcinki telenoweli. Pierwsze rozmowy prowadzili już bowiem pracownicy poprzedniego prezydenta miasta.

Ostatnie zielone światło dla remontu zapaliło się w 2006 roku, kiedy w końcu wypracowano porozumienie w sprawie podziału kosztów i zakresu obowiązków przy planowaniu robót. Uzgodniono wtedy, że miasto zapłaci za remont części drogowej, a PKP za modernizację instalacji kolejowych. Prace miały ruszyć w II połowie 2008 roku i potrwać około rok. Niestety, porozumienia nie zrealizowano, bo termin przygotowania dokumentacji zawaliło biuro projektowe. Roboty przesunięto na ten rok. Tak samo jak pieniądze zaplanowane w budżecie miasta.

- Inwestycja nie jest zagrożona, bo pieniądze znów przesuwamy, tym razem na 2010 rok - mówi Lucyna Kojder-Szweda, zastępca prezydenta Bydgoszczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska