https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Klucz do postaci

WALDEMAR PANKOWSKI
Artysta realistycznie wyrzeźbił tylko głowę generała Grota.
Artysta realistycznie wyrzeźbił tylko głowę generała Grota. LECH KAMIŃSKI
To było szaleństwo. W dzień i w nocy piłowanie, szlifowanie i odkuwanie, aż po trzech miesiącach to, co na początku było tylko wielkim, szarym głazem zmieniło się w monumentalną postać generała Grota.

Jeszcze we wtorek po południu sześciometrowy, ważący prawie 40 ton, pomnik gen. Stefana Grota-Roweckiego stał w podtoruńskim Ciechocinie, na wiejskim podwórku.

Grot pod jabłonką

Wieczorem przyjechał dźwig. Wykonana z szarego granitu rzeźba została załadowana na ciężarówkę i ruszyła w podróż do Warszawy. Wczoraj stanęła na placu u zbiegu Alei Ujazdowskich i ul. Chopina.
Na uroczyste odsłonięcie, w sobotę, zjadą do stolicy akowcy z wszystkich stron świata. By ostatni raz zameldować się swojemu dowódcy.
- Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej postawił tylko dwa warunki - rzeźba miała przedstawiać postać na cokole i koniecznie w mundurze - mówi Zbigniew Mikielewicz, toruński rzeźbiarz, który wygrał konkurs na wykonanie pomnika pierwszego dowódcy Państwa Podziemnego.
Mikielewicz zaprojektował bardzo oszczędny w formie monument. U podstawy cokołu znajduje się wielka litera V ("bo ostatecznie idea niepodległości, której służył Grot zwyciężyła"), i przechodzi w literę P zwieńczoną kotwicą, znak Polski Walczącej. Ledwie zarysowana postać generała wyrasta wprost z cokołu. Realistyczna jest tylko głowa.
- Nie chciałem stworzyć kolejnego "chłopka", realistycznego pomnika w dziewiętnastowiecznym stylu, których tyle ostatnio stawia się w Polsce - wyjaśnia artysta. - Praca nad pomnikiem Grota wiązała się dla mnie ze szczególnymi przeżyciami. Jestem synem akowca. Mam 49 lat, tyle miał dowódca AK, gdy został zamordowany przez Niemców.

Granit ze Szwecji

Najgorsze, że na wykonanie rzeźby Mikielewicz miał tylko trzy miesiące. Najpierw trzeba było znaleźć odpowiedniej wielkości granitowy głaz. Musiał mieć co najmniej trzy metry długości i być na tyle potężny, żeby dało się przeciąć go na pół. Monument ma razem bowiem sześć metrów.
W końcu ważąca ponad 40 ton granitowa bryła przyjechała ze Szwecji. Po wstępnej obróbce w jednym zakładów kamieniarskich w Gniewkowie trafiła do Ciechocina, gdzie Mikielewicz ma swoją pracownię. Potem zaczęła się ciężka, fizyczna praca. Bo rzeźbienie w kamieniu wymaga siły, ale i precyzji. - Tu, jak w wypadku odlewów, niczego już nie da się poprawić, dokleić, dospawać - tłumaczy rzeźbiarz.

Filuś przynosi szczęście
A propos odlewów: Zbigniew Mikielewicz jest autorem innego, niedawno odsłoniętego pomnika. Jego dziełem jest bowiem także, wykonany z brązu, zaledwie kilkudziesięciocentymetrowy, Filuś. Piesek prof. Filutka, bohatera komiksu, którego przez 40 lat dla "Przekroju" rysował Zbigniew Lengren. Filuś zaledwie od czterech miesięcy stoi w Toruniu (bo tu studiował Lengren i postać jednego z profesorów UMK posłużyła mu za wzór dla Filutka) na rogu Rynku Staromiejskiego i ul. Chełmińskiej. Zdążył jednak już wrosnąć w krajobraz Starówki. Zwłaszcza dzieci upodobały sobie pieska i chętnie głaszczą go po głowie. Filuś podobno bowiem przynosi szczęście. Dlatego łepek czworonoga błyszczy, jakby dopiero co wyszedł spod ręki mistrza.
- Jestem tym ogromnie zaskoczony i wzruszony - mówi Mikielewicz. i dodaje, że dla niego nie ma znaczenia czy rzeźba, którą wykonuje ma mieć sześć metrów, czy tylko pół. I czy ma przedstawiać bohatera narodowego, czy postać z komiksu.
- Ważne żeby dać coś od siebie, znaleźć klucz do postaci. By nie było to nachalne, łopatologiczne - przekonuje.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska