Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta musi najpierw uwierzyć w siebie. Wtedy inni dostrzegą jej potencjał

Karina Obara
Karina Obara
Prof. Anna Siewierska-Chmaj: - Cześć społeczeństwa, i to nie tylko mężczyźni, uznaje, że kobieta może działać w kole gospodyń wiejskich, ewentualnie zostać sołtysem, ale „wyżej, to już za wysoko”. Nie sądzę jednak, że za każdą porażką kobiety stoją mężczyźni i walka płci. To wygodne, ale jednocześnie frustrujące tłumaczenie.
Prof. Anna Siewierska-Chmaj: - Cześć społeczeństwa, i to nie tylko mężczyźni, uznaje, że kobieta może działać w kole gospodyń wiejskich, ewentualnie zostać sołtysem, ale „wyżej, to już za wysoko”. Nie sądzę jednak, że za każdą porażką kobiety stoją mężczyźni i walka płci. To wygodne, ale jednocześnie frustrujące tłumaczenie. archiwum
Rozmowa z prof. Anną Siewierską-Chmaj, politolog z Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie.

- Kobiety niechętnie biorą się za politykę. Kandydatek na wójtów, burmistrzów i prezydentów jest wśród kobiet mało. Dlaczego?
- Podstawowy problem to niechęć kobiet do kandydowania. Jesteśmy ofiarami stereotypów o kobietach, w które wierzymy może nawet bardziej niż mężczyźni. A nie ma silniejszych ograniczeń niż samoograniczenia! Jestem za słaba, za młoda, za stara, niewystarczająco dobra, nie poradzę sobie - wieszamy sobie wysoko poprzeczkę i od razu decydujemy, że nie przeskoczymy. Część mężczyzn chętnie wtedy przytaknie, protekcjonalnie pochwali rozsądną decyzję, mruknie coś w stylu „szkoda takiej pięknej kobiety do tego bagna, jakim jest polityka”, ale to my nie dajemy sobie szansy, to my skreślamy się na starcie.

Czytaj także: Prof. Jerzy Zajadło: Sędziowie Sądu Najwyższego bronią prawa i sprawiedliwości przed PiS-em

- Panie wolną zostać w domu?
- Kobiety są wielozadaniowe i świetnie sobie radzą z łączeniem życia zawodowego z rodzinnym, ale też oczekiwania społeczne wobec nich są większe. Kobieta robiąca karierę np. w polityce czy nauce jest podejrzewana o zaniedbywanie rodziny, mężczyzny nikt o to nawet nie zapyta. Część kobiet rzeczywiście woli skoncentrować się na wychowywaniu dzieci i świetnie, jeśli to ich wybór, ale spora grupa rezygnuje z większej aktywności pod presją otoczenia lub może tylko pod presją własnych wyobrażeń o roli kobiety. Jakby była jakaś niewidzialna granica, którą boimy się przekroczyć, żeby nie powiedziano o nas „hetera”, „babochłop”, „korpo-suka”. Cześć społeczeństwa, i to nie tylko mężczyźni, uznaje, że kobieta może działać w kole gospodyń wiejskich, ewentualnie zostać sołtysem, ale „wyżej, to już za wysoko”. Nie sądzę jednak, że za każdą porażką kobiety stoją mężczyźni i walka płci. To wygodne, ale jednocześnie frustrujące tłumaczenie. Najpierw trzeba uwierzyć w siebie, a dopiero później oczekiwać, że inni dostrzegą w nas potencjał.

- W województwie kujawsko-pomorskim sam Grzegorz Schetyna wyciął z jedynki Iwonę Kozłowską, bo wolał, aby jedynką był mężczyzna. O czym to świadczy?
- Nie sądzę, aby o decyzji Schetyny zdecydowała płeć Iwony Kozłowskiej. Myślę, że chodziło raczej o typowe dla tego polityka wspieranie swojego zaplecza, do którego pani Kozłowska najwyraźniej nie należała. Żałuję natomiast, że tak łatwo się poddała. Polityka jest walką o władzę. Tylko mając władzę można wpływać na rzeczywistość. Obrażanie się, czy unoszenie dumą nie daje niczego, poza chwilowym zainteresowaniem mediów i ulotną sympatią potencjalnych wyborców.

- W województwie lubuskim marszałkiem jest kobieta (jedyna w Polsce) i jest też najwyższy w Polsce wskaźnik feminizacji w samorządach: 44,3 proc. Dlaczego w Kujawsko-Pomorskim ten wskaźnik wynosi tylko 11,25 proc.?
- Różnice w feminizacji samorządów czy życia publicznego w Polsce wynikają z wielu przyczyn, często jeszcze historycznych. Województwo lubuskie jest jednym z najmniej licznych w Polsce, a niska liczebność populacji sprzyja kobietom - wolimy przecież współpracować niż konkurować. W niektórych regionach Polski aktywność kobiet ma dłuższą tradycję, są zatem wzorce, które można powielać, podczas gdy w innych rolę kobiet wciąż postrzega się bardzo tradycyjnie, a opór przed zmianami jest większy. Zmienić to można np. zachęcając dzieci do włączania się w życie szkoły, do brania odpowiedzialności za najbłahsze decyzje jej dotyczące. Bez dzielenia na chłopców i dziewczynki, bez powielania stereotypów, bez podkreślania różnic płciowych. Parytety niczego nie załatwią, bo najtrudniejsze do pokonania są granice, które mamy w głowie.

O krok od wielkiej tragedii! Cudem uniknęli śmierci! [wideo - program Stop Agresji Drogowej]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska