Pan Henryk jest właścicielem rolno-spożywczego sklepu "Kleks" w Bukowcu. - Kradzieże zdarzają się u nas bardzo często, między innymi dlatego założyłem 16 kamer - wyjaśnia sklepikarz. Na obrazie, który zarejestrowały one 21 maja widać, jak kobieta z nieletnim dzieckiem kradnie towar z jego sklepu. - Sprzedawczynie ją zatrzymały i wezwały policję - opowiada Henryk Szram.
Odmówili przyjazdu
Ekspedientki zdenerwowały się, gdy policjant zapytał o szacunkową kwotę, którą właściciel sklepu stracił przez złodziejkę. - Chcieli wiedzieć, czy przekracza ona 250 zł. W przeciwnym razie odmawiali przyjazdu - twierdzi Szram.
Sprzedawczynie w ciemno powiedziały, że kwota kradzieży jest wyższa. - Mimo to, już po przyjeździe do sklepu, funkcjonariusze ponowili pytanie. Jestem tym zbulwersowany - nie kryje Szram i pyta: - Co będzie, gdy kwota, od której kradzież uznawana jest za przestępstwo a nie wykroczenie, zostanie podniesiona do 1000 złotych? O tym już się mówi, ale nie myśli się o poszkodowanych. Czy ktoś taki jak ja, ma kupić broń i strzelać do złodziei? Jak mam z nimi walczyć, gdy policja odmawia interwencji?
Musieli zapytać o kwotę
- Pytanie o kwotę, którą stracił poszkodowany, jest rutynowe. Musimy wiedzieć, czy mamy do czynienia z wykroczeniem, czy z przestępstwem - tłumaczy Tomasz Krysiński, p.o. rzecznika policji w Świeciu. Jego zdaniem pan Henryk źle odczytał intencje policji. - Nie mogli odmówić przyjazdu, zwłaszcza, że złodziejka została zatrzymana - podkreśla Krysiński.
Skontaktował się on z kolegami z Pruszcza, którzy byli w "Kleksie". - Zapewniają, że pojechali tam od razu.
Krysiński wierzy w ich słowa, bo statystyki dowodzą, że policjanci zajmują się wykroczeniami na co dzień. - Biorąc pod uwagę kradzieże na kwotę poniżej 250 zł, to w ubiegłym roku podjęliśmy 582 takie sprawy, a pierwszych czterech miesiącach bieżącego roku - 179. I są to tylko wykroczenia, do których trzeba było prowadzić dalsze postępowanie, na przykład zbieranie materiału dowodowego.
Chodzi mu o to, że w podanych liczbach brakuje spraw załatwianych od ręki, czyli zakończonych mandatem. - Jest ich dwa razy więcej - mówi Krysiński i deklaruje: - Niezależnie od tego, jak urośnie kwota graniczna między wykroczeniem a przestępstwem, interweniować będziemy zawsze.