https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kod Leonarda da Vinci - thriller, który wywołał burzę

Piotr K. Piotrowski
Sensacyjna powieść "Kod Leonarda da Vinci" Dana Browna zawładnęła wyobraźnią milionów czytelników na całym świecie. W maju czeka nas premiera jej filmowej adaptacji, co rozbudzi dodatkowe emocje wokół obrazoburczych tez upowszechnionych przez Browna. Wcześniej Canal+ wyemituje dokument "Kod Leonarda da Vinci złamany".

Najważniejsze z tez, które znalazły się w powieści Browna: Jezus Chrystus był w związku z Marią Magdaleną i miał z nią dzieci; to Marię Magdalenę wyznaczył Chrystus na swojego następcę (następczynię?), a nie św. Piotra; Kościół przez wieki ukrywał prawdziwą rolę i pozycję Jana Chrzciciela.
W piątek 7 kwietnia Canal+ wyemituje film dokumentalny "Kod Leonarda da Vinci złamany", który jest jeszcze jednym interesującym głosem do dyskusji o książce Browna.
Morderstwo w Luwrze
Powieść Dana Browna zaczyna się od tajemniczego morderstwa dokonanego w Luwrze na jego kustoszu. Umierający pozostawił pewne wskazówki i tropy, za którymi podążają prywatny detektyw i córka zamordowanego. Tajemnice się mnożą, a odkrywana prawda okazuje się coraz bardziej niesamowita. Przeciwnikiem pary bohaterów jest wpływowa i doskonale zorganizowana Opus Dei.
- Przed tysiącami lat żyliśmy w świecie bogiń i bogów - mówi Dan Brown w filmie. - Dziś to wyłącznie świat bogów. I dodaje: - Szukam wiary. Ta powieść jest wyrazem moich poszukiwań.
Ostatnie zdanie budzi sporo wątpliwości. Czy powieść (wcale nie najwyższego lotu), będąca zgrabną kompilacją faktów, spekulacji i fikcji, zorientowana na rynkowy sukces, może być wyrazem poszukiwań wiary? Raczej wiary w "amerykański sen" i moc dolara. Trawestując biblijną stylistykę, można stwierdzić: piszcie, a czasem będzie wam dane... odnieść sukces i zarobić worek pieniędzy. Aby nie było nieporozumień - ostatnie zdania zostały napisane wyłącznie z pozycji wielbiciela powieści sensacyjnych. Dobrych powieści.
Dan Brown rozpoczynając swoją przygodę z "Kodem Leonarda da Vinci" doskonale zdawał sobie sprawę, na co się decyduje. A jednak wypowiada w filmie zdumiewające zdanie: - Jestem zdziwiony zmasowanym atakiem na moją powieść.
Brown nie jest jedynym beneficjentem sukcesu "Kodu Leonarda da Vinci". Swoje pięć minut mają dzięki niemu również różni niszowi dotychczas autorzy, zajmujący się historią herezji i zakonem templariuszy. Do nich należą Lynn Pickett i Clive Prince ("Templariusze. Tajemni strażnicy tożsamości Chrystusa").
- Brown czerpał z naszej książki - mówi Lynn Pickett. - Ale nie wszystko z niej zrozumiał.
Tajemnicza symbolika
Pickett i Prince zwracają uwagę na tajemniczą symbolikę obrazów Leonarda da Vinci (która jest punktem wyjścia powieści Browna) i wynikające z niej pytania i przesłania. Czy na fresku "Ostatnia wieczerza" po prawej ręce Chrystusa siedzi Maria Magdalena? Dlaczego Piotr grozi tej postaci charakterystycznym gestem, który oznacza podrzynanie gardła? Do kogo należy ręka z nożem uwidoczniona na fresku? Dlaczego na stole nie ma kielicha? Co w takim razie jest św. Graalem? Takich zagadek i "kodów" jest w tym dziele znacznie więcej.
Przedmiotem myślowych spekulacji są dwie wersje "Madonny w grocie skalnej" (jedna znajduje się w Paryżu, druga w Londynie). Na tym obrazie Maria opiekuje się dwójką dzieci - Chrystusem i prawdopodobnie małym Janem Chrzcicielem. Przy tym więcej uwagi i troski poświęca temu drugiemu! Jest jeszcze inny tajemniczy obraz Leonarda - niedokończony "Pokłon Trzech Króli", który prawdopodobnie został "ocenzurowany" przez innego malarza. Na obrazie są dwie grupy ludzi - jedna adoruje madonnę i dziecko, druga drzewo, symbolizujące Jana Chrzciciela. Pierwsza grupa wygląda odrażająco, drugą tworzą piękni, młodzi ludzie.
Jedno jest pewne - Leonardo nienawidził świętej rodziny, czemu daje wyraz na swoich obrazach. Co i skąd wiedział Leonardo da Vinci, pozostaje tu najistotniejszym pytaniem, które pada również w filmie "Kod Leonarda da Vinci złamany".
Co do jednego na pewno Pickett i Prince mają rację. Miliony ludzi oglądają obrazy o tematyce religijnej, ale... nie widzą. Nie dostrzegamy pewnych symboli i przesłania, bo się ich nie spodziewamy w takim miejscu.
Dokumentalny film porusza jeszcze inne interesujące wątki, które prowadzą widza do kościoła templariuszy w Londynie, do świątyni w Szkocji czy tajemniczej wioski na południu Francji. Jeśli jednak tytuł filmu wzbudzi w nas nadzieję, że jego twórcy powiedzą nam, co jest czarne, a co białe, to się przeliczymy.
Po napisach końcowych pytań i wątpliwości jest jeszcze więcej. Ale są one niezwykle intrygujące.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska