Baszta na Sukienników jest solą w oku części radnych. Wyrażają wątpliwości, czy miasto powinno dotować taką placówkę i uznają, że to czysta fanaberia, by jednemu artyście, nawet tak znanemu jak Janusz Trzebiatowski, fundować "prywatną" galerię z hotelowym miejscem do spania. Ten wątek raz po raz wraca na sesję, pojawia się też w kuluarach. Łącznie z pytaniem, ile znowu miasto dołoży do tego, czy innego pomysłu Mistrza...
Przeczytaj także:Janusz Trzebiatowski pokaże swoje obrazy 18 maja w Szanghaju
By przeciąć niedomówienia, do baszty wkroczyła wczoraj komisja rewizyjna, która zakończyła kontrolę bez bombowych odkryć. Niemniej jej wnioski na pewno zainspirują do zmiany wizerunku obiektu.
- Wydatki nie budzą zastrzeżeń - podsumowuje Edward Pietrzyk, szef komisji rewizyjnej. - Ale mamy kilka uwag.
O co chodzi? Komisja sugeruje, żeby promowane przez basztę imprezy nie były biletowane. Domaga się, by powstał rejestr odwiedzających to miejsce i by na najwyższym piętrze, tuż pod pracownią artysty, urządzać wystawy czasowe - także innych artystów. - To pozwoli na przyciągnięcie ludzi - uważa Gabryś.
Poza tym komisja byłaby usatysfakcjonowana, gdyby pracownica baszty częściej zaglądała do szkół ponadgimnazjalnych z wykładami o sztuce.
Czytaj e-wydanie »