- Kiedyś ludzie mający w stajni konie czuli się wyróżnieni, lepsi. Ale koń to nie maszynka do zarabiania czy chwalenia się przed innymi - podkreśla Aleksandra Komorowska.
Mieszkanka podtoruńskiego Rzęczkowa o koniach wie dużo. To doświadczona instruktorka rekreacji ruchowej ze specjalnością jeździectwo. Jej nauczycielami byli ... dawni kawalerzyści.
Goście, którzy zaglądają do Rzęczkowa nie muszą bać się nudy. Każdy może liczyć na indywidualne ćwiczenia, elementy hipoterapii jak i podstawy woltyżerki. Ćwiczenia pomagają rozciągnąć mięśnie, uczą trzymania równowagi. Odstresowują.
Koń? Ma rozum pięciolatka
- Kto waży do 60 kilo, wsiada na kuca Kacpra. Kto więcej, na haflingerkę - dodaje pani Aleksandra. - Pomyślicie Państwo, że każdy chce jeździć na większy koniu? Kiedy kuca można porównać do ruchliwej, zwinnej mrówki, duży koń przypomina słonia - człowiek się na nim ulokuje niczym na sofie, i tak siedzi. Kto chce jeździć konno, powinien mieć w sobie pokorę. Kiedyś, w Hiszpanii poznałam pana po siedemdziesiątce, znakomitego jeźdzca. Podeszłam do niego onieśmielona i zagaiłam. "Cały czas się uczę" - odpowiedział mi skromnie. Fakt, sporo rzeczy się zmienia. Zdobywamy nowe informacje o psychice tych zwierząt. Mogę na przykład powiedzieć, że konie mają rozum pięcioletniego dziecka. A jakie są obrażalskie.
Jak wcześniej wspomniała pani Aleksandra, grunt to pokora.
- Ba, przyjechała do mnie kobieta, która od lat jeździła konno. Wydawało mi się, że będzie w tym dobra - opowiada. - Jak się okazało, musiałam lonżować konia. Pani na nim siedziała, a ja prowadziłam go na długim, siedmiometrowym pasku. Dzielę jeźdzców podług ich gramotności, sprawności fizycznej.
Rządzi Kodeks Koniarza
W Rzęczkowie nie ma schodów czy platformy do wchodzenia na konia.
- Rozumiem, że są niezbędne przy hipoterapii, ale po co one reszcie? - mówi pani Aleksandra. - Najmłodszym szalenie podoba się zabawa z Kacprem - przez 10 minut, na komendę, łapią go za ucho, ogon, przytulają się do jego grzywy. To znakomity trening. Za pierwszym razem większość ma obawy, za drugim i trzecim - idzie im znakomicie.
W Rzęczkowie rządzi Kodeks Koniarza. Pierwsza zasada - Koń jest najwyższym dobrem we wszystkich dyscyplinach jeździeckich.
- Gdzieś znalałam tego kodeks, pomyślałam: mądra rzecz - wspomina pani Aleksandra. Tutaj liczy się dobro zwierzęcia.
Swoją pasją pani Aleksandra zaraziła również córkę. Pani Agata, mieszkanka Nowego Dworu, który mieści się zaledwie kilometr od Jeziora Kamionkowskiego, również jest wykwalifikowaną instruktorką. Szlify zdobywała w Szkocji, Niemczech.
Czytaj e-wydanie »