Mają one produkować najnowocześniejsze samoloty bezzałogowe, głównie na potrzeby armii.
Z pozoru nie jest to wydarzenie wielkiej wagi, ale połączone siły polskich naukowców rokują świetne perspektywy. Wystarczy powiedzieć, że Amerykanie i Izraelczycy - najwięksi producenci bezzałogowców rozpoznawczych i uderzeniowych - zarabiają już dziś miliardy dolarów. Najtańszy samolot bezzałogowy kosztuje ok. 10 mln dolarów. Gdyby polska armia chciała kupować te maszyny za granicą - jak planuje się do 2018 roku - musiałaby zapłacić trzy miliardy złotych!
Jeśli inicjatywa polskich przedsiębiorców, naukowców i technologów hi-tech się powiedzie, będą to znakomicie zainwestowane pieniądze. Nowoczesne konflikty zbrojne zdominowane będą wkrótce nie przez czołgi i piechotę, lecz roboty, także latające. Przed wojną polscy konstruktorzy stworzyli znakomity bombowiec "Łoś", a do połowy lipca 1939 roku otrzymali zamówienia na blisko 200 maszyn z kilkunastu krajów świata.
Chciałoby się powiedzieć, że i Polak potrafi.