- Zaraz po wakacjach planuję zorganizować spotkanie z mieszkańcami, podczas którego przedstawię im szczegóły tej inwestycji- mówi Eugeniusz Gołembiewski, burmistrz Kowala. Władze miasta nie mają wątpliwości, że budowa nowej oczyszczalni jest konieczna, jednak chcą, żeby kowalanie zdawali sobie sprawę, jak ta inwestycja wpłynie na ich domowe budżety. - Nie unikniemy podwyżki ścieków - przekonuje burmistrz. Dziś w Kowalu metr sześcienny ścieków kosztuje nieco ponad dwa złote, po oddaniu nowej oczyszczalni cena może wzrosnąć nawet dwukrotnie.
Gmina będzie musiała spłacać wielomilionową pożyczkę, którą zaciągnie pod budowę. Burmistrz za wszeslka cenę chce uniknąć kredytów, dlatego cały czas szuka pozabudżetowych źródeł finansowania nowej oczyszczalni. Jednak wszystko wskazuje na to, że ich nie znajdzie.
Wprawdzie inwestycja może zostać dofinansowana w 50 proc. z Regionalnego Programu Operacyjnego naszego województwa, jednak, jak twierdzi Eugeniusz Gołembiewski to wsparcie jest zbyt małe. Po podpisaniu umowy z marszałkiem Kowal będzie musiał zaciągnąć pożyczkę przekraczającą 3,5 mln zł. -ąpiłem do marszałka o zmianę terminu podpisania umowy o dofinansowanie z RPO- mówi E. Gołembiewski. - Wciąż mam nadzieję, że uda mi się pozyskać pieniądze z innego źródła.
Jednak na razie poszukiwania kończą się fiaskiem. Pieniędzy nie dołożą ministerstwa Rozwoju Regionalnego, ani Ochrony Środowiska. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, do którego pisał burmistrz również odmówił wsparcia. Gminie pozostaje nadzieja w drugim rozdaniu pieniędzy z Mechanizmu Norweskiego. Dwa lata temu kowalska oczyszczalnia załapała się na listę rezerwową. Może w przyszłym roku znajdzie się na wyższej pozycji?