Nowym zjawiskiem jest znikanie po cichu mieszkańców wielu wiosek. Okazuje się, że rodziny nie chcą powiadamiać władz o ich śmierci i samemu kopią groby na odludziu.
Najpierw komunistyczny skansen, rządzony przez Kim Dzong Una, doświadczył pandemii koronawirusa. Prymitywna gospodarka zwolniła, działają sankcje. Kiedy Chiny walczą z kolejną falą pandemii i zamykają granice z Koreą Północną, sąsiad nie jest w stanie wyżywić obywateli. Za to Kim Dzong Un rozkazuje przeprowadzanie testów nowych rakiet i straszy świat.
Co w sprawie głodu robią władze Korei Północnej? Podkreślają, że najważniejsza w obecnej sytuacji jest... samodzielność i zleciły, by wyznaczone osoby sprawdzały, czy ich sąsiedzi … żyją. Sygnałem, że dzieje się coś złego, jest brak dymu z komina.
Nie wiadomo, jaka jest skala zgonów z głodu. Żywność sprowadzana przez port Nampo to usankcjonowany przez rząd „przemyt państwowy”, który trafia do miejscowych elit, bezpieki i wojska. W tym czasie władze skupiają wysiłki na politycznej propagandzie.
Jeden z mieszkańców, z którym rozmawiał wspomniany portal, powiedział, że wielu jego sąsiadów mówiło, iż z radością by umarli, gdyby mogli nakarmić swoje dzieci podstawowym posiłkiem złożonym z ryżu zmieszanego z kukurydzą i zupą sojową.
Wspomina, że pewnego dnia na lokalnym targu pojawili się żebracy. Okazuje się, że teraz ich nie ma. Miejscowi mówili, że zmarli z głodu.
