
Fot. Digitouch, infografika Jerzy Chamier-Gliszczyński
Chętnych na korepetycje, bo to o nich mowa, jednak nie brakuje.
Adrian jest studentem chemii, lubi swoje studia i z chemii czuje się naprawdę mocny, dlatego zdecydował się zarobić parę groszy udzielając korepetycji. W tygodniu ma średnio dwóch albo trzech uczniów. - Jestem na czwartym roku, a od drugiego daję "korki" - mówi. - Biorę od 20 do 25 złotych za godzinę. To chyba nie tak drogo, niektórzy biorą o wiele więcej.
Szeroki wybór
W lokalnych gazetach w rubryce "nauka" ogłoszeń nie brakuje. Najwięcej dotyczy zdecydowanie języka angielskiego. A ceny sięgają nawet 60 złotych. Na tyle wycenia godzinę korepetycji, tak zwany "native speaker", czyli osoba mówiąca tylko i wyłącznie w swoim ojczystym języku, na przykład po angielsku.
Na drugim miejscu język niemiecki, tuż za nim francuski. Nie trudno znaleźć też nauczyciela języka polskiego czy matematyki. Korepetycje z biologii, chemii czy fizyki, nie są aż tak często uczniom oferowane.
Nie na każdą kieszeń
Niestety, nie wszyscy mogą sobie na takie korepetycje pozwolić. Powód jest prosty - zbyt wysoka cena. - Na pewno bardzo się przydają. Niektórzy nie poradziliby sobie bez nich w szkole. Ale rodziców nie zawsze stać na tak drogie, prywatne zajęcia - mówi Oktawian Plaskiewicz, uczeń II klasy gimnazjum.
Znacznie mniej za prywatne lekcje w domu ucznia biorą studenci, wyżej cenią się nauczyciel, bądź nauczyciele na emeryturze.
Tak czy inaczej, szansa na godzinę matematyki czy języka polskiego za stawkę mniejszą niż 20 złotych za godzinę, jest naprawdę niewielka.
A dlaczego uczniowie decydują się na korepetycje? - Łatwo i szybko można podciągnąć się w nauce - twierdzi Anna Szulc, uczennica liceum, która dwa razy w tygodniu uczy się prywatnie fizyki. - Kompletnie nie rozumiałam fizyki, ale dzięki "korkom" zdałam do następnej klasy.
Ci, którzy problemów z nauką nie mają, decydują się na prywatne zajęcia, głównie po to, aby umieć jeszcze więcej. I w ten sposób na rynku korepetycji, ruch w interesie wciąż trwa.