Polacy w obawie przed koronawirusem zaczęli wykupywać leki i maseczki. W hurtowniach i aptekach w Małopolsce zaczyna brakować m.in. leków przeciwwirusowych. Pojawiły się również sygnały o wzroście cen leków. Główny Inspektorat Farmaceutyczny uspokaja jednak, w przypadku leków zjawiska te są marginalne.
- Brakuje maseczek, środków dezynfekcyjnych i żeli antybakteryjnych. Wzrasta też zainteresowanie lekami przeciwwirusowymi, m.in. takimi jak akcyklowir, wylicza płk mgr farm. Jerzy Jasiński, małopolski wojewódzki konsultant ds. farmacji aptecznej. - Pacjenci wykupują również spirytus salicylowy, wodę utlenioną oraz leki przeciwbólowe, przeciwzapalne i przeciwgorączkowe stosowane w leczeniu objawów grypopodobnych - mówi.
W Tarnowie z leków największe trudności sprawia w tym momencie zakup ibuprofenu - pabi 200 mg.
- To lek, który lekarze często wypisują pacjentom. Brakuje go już nie tylko w aptekach, bo zapasy się szybko wyczerpały, ale również w hurtowniach - tłumaczą tarnowscy aptekarze.
Inaczej sytuacja wygląda w Nowym Sączu. - Leki na grypę nie drożeją, nie ma na nie większego zapotrzebowania. Patrząc przez pryzmat wcześniejszych lat, nie ma obaw przed brakiem leków na grypę w aptekach - zaznacza Maria Wójsik z Apteki Pod Białym Orłem w Nowym Sączu.
Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja

Rzeczniczka Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego Dominika Walczak uspokaja, że na razie nieprawidłowości na rynku leków jest mało. Wyraźnie zaznacza, że odnosi się do kwestii leków, a nie maseczek czy żeli antybakteryjnych.
- Na ten moment dostajemy pojedyncze sygnały, ale nie są one alarmujące - mówi w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press.
- Na bieżąco monitorujemy sytuację. Jeżeli zauważamy jakieś niepokojące sygnały, informujemy o nich Ministerstwo Zdrowia, które posiada narzędzia do kreowania polityki lekowej w kraju. W kontekście specustawy, która weszła w życie w niedzielę, minister zdrowia dysponuje narzędziami do przeciwdziałania ewentualnym nieprawidłowościom na rynku - informuje rzeczniczka GIF.
W Kielcach wczoraj odwiedziliśmy kilkanaście aptek i sklepów medycznych. Okazało się, że w żadnej z placówek nie można już kupić maseczek jednorazowych, brakuje też płynów do dezynfekcji. Tak samo sytuacja wygląda w przypadku popularnych drogerii. Tam również półki, na których jeszcze do niedawna stały mydła antybakteryjne i żele dezynfekujące świecą pustkami.
Oprócz dostępności problemem jest gigantyczny wzrost cen. Jeszcze kilka miesięcy temu koszt jednorazowej maseczki ochronnej nie przekraczał kilkudziesięciu groszy. Dziś to już nawet 7 złotych za sztukę. Podobnie ma się sprawa z żelami antybakteryjnymi. Ich cena wzrosła nawet kilkukrotnie - za buteleczkę, która wcześniej kosztowała 30 złotych, w niektórych miejscach zapłacić trzeba nawet 80 złotych.
Współpraca: Paula Goszczyńska