Zabierając kartę debetową lub kredytową za granicę, należy się liczyć z różnymi kosztami. Podstawowym jest prowizja za wypłatę z bankomatów. Wynosi ona ok. 3 proc. wypłacanej kwoty. Jednak banki często ustalają minimalną wysokość tej opłaty. Tak jest np. w PKO BP (10 zł).
- Może się więc okazać, że lepiej jest wypłacać jednorazowo większe kwoty, niż częściej sięgać po mniejsze pieniądze - podpowiada Paweł Majtkowski z portalu finansowego Expander.pl.
W BZ WBK opłata jest stała niezależnie od tego, ile wypłacamy, i wynosi 5 zł. Jedynie użytkownicy karty VIP w tym banku (kojarzonym ostatnio z Chuckiem Norrisem) wypłacają za darmo.
Ostrożni powinni być zwłaszcza właściciele kart, którzy w Polsce są przyzwyczajeni do darmowych wypłat ze wszystkich bankomatów. Tylko niektóre banki rozszerzają tę usługę na inne kraje, np. Pekao (ten z żubrem), który należy do grupy Unicredit.
Polacy korzystają w sumie z 32 milionów kart płatniczych, z czego 6,7 miliona to karty kredytowe. W Polsce są one obsługiwane głównie przez dwa systemy płatnicze - Visa i MasterCard (ich loga znajdziemy w rogach kart).
- Około dwóch trzecich polskiego rynku obsługuje Visa, pozostałą część MasterCard - informuje Robert Klepacz, zastępca dyrektora departamentu systemu płatniczego Narodowego Banku Polskiego. - Przed wyjazdem za granicę warto sprawdzić, który system jest popularniejszy w kraju, do którego jedziemy.
Np. w Holandii i Niemczech króluje MasterCard. Jeszcze lepiej - zdaniem eksperta - mieć ze sobą dwie karty różnych systemów, by w razie kłopotów z jedną nich być zabezpieczonym.
W wielu krajach osoba podróżująca na własną rękę nawet nie może obejść się bez karty. Jest niezbędna przy rezerwacji w hotelu czy wynajmie samochodu.
Kolejny koszt, jaki musimy ponieść, posługując się plastikowym kartonikiem za granicą, to przewalutowanie wakacyjnych wydatków z obowiązującej w danym państwie waluty na złotówki. Dlatego przed wyjazdem warto sprawdzić, w jakiej walucie rozliczana jest nasza karta (w euro czy dolarach amerykańskich). Jeśli wybieramy się na urlop tam, gdzie płaci się w euro, lepiej zabrać kartę rozliczaną w tej walucie, jeśli do USA - w dolarach. Wówczas nasze zakupy będą przewalutowane tylko raz. Natomiast jeżeli jedziemy do Chorwacji, na Ukrainę czy do Bułgarii, system najpierw przeliczy kuny, hrywny czy lewy na euro lub USD, a następnie na polskie złote.
- Do kwoty przewalutowanej transakcji może być doliczana prowizja w wysokości ok. 1-3 proc. Jej wysokość ustala polski bank, w którym mamy kartę, określa ją w tabeli opłat i prowizji karty. Dla różnych kart wydawanych nawet przez ten sam bank wysokość tej prowizji może być inna - wyjaśnia Danuta Opalińska z Eurobanku.
Zobacz: Co robić, gdy stracisz kasę podczas urlopu?
Sposobem na obniżenie tych kosztów może być otwarcie rachunku walutowego, na którym rozliczenia są prowadzone w konkretnej walucie, np. w jenach w czasie podróży do Japonii.
Koszty przewalutowania możemy sprawdzić, wpisując dane do specjalnych kalkulatorów Visy i MasterCard, które znajdziemy w internecie.
Danuta Opalińska radzi, byśmy, zanim wybierzemy się za granicę, porównali oferty banków, gdy idzie o opłaty za korzystanie z kart.
Według ekspertów, jeśli wszystko dobrze sprawdzimy i skalkulujemy, korzystanie z kart za granicą może więc być tańsze, a na pewno jest bezpieczniejsze niż wożenie ze sobą gotówki. Polacy powoli się do tego przekonują. Z danych NBP wynika, że w trzecim kwartale 2004 r. wypłaciliśmy i zapłaciliśmy kartami za granicą prawie 737 mln zł, a w tym samym okresie ub. roku już ponad 3 mld zł.
