Koszmarny wypadek w Bukowie
Chłopiec jechał poboczem ruchliwej jezdni na rowerze. Przed nim jechała jego mama – to od razu ustalili policjanci. Ulica Krzyżanowicka w Bukowie to ruchliwa trasa, prowadząca do przejścia granicznego z Czechami. Nie ma tam ścieżki rowerowej, ale cykliści jechali prawidłowo prawą stroną jezdni.
- Gdy wyprzedzała ich ciężarówka, chłopiec zjechał na pobocze i stracił panowanie nad rowerem. Przewrócił się i wpadł pod tylne koła naczepy ciężarówki - mówi Małgorzata Koniarska z policji w Wodzisławiu Śląskim.
ZOBACZCIE ZDJĘCIA
Kierowca samochodu odjechał z miejsca zdarzenia. Kilkaset metrów dalej dogonił go i zatrzymał kierowca innego samochodu osobowego, który był świadkiem wypadku. - Twierdził, że nie poczuł chwili, kiedy auto potrąciło chłopca. 52-latek był trzeźwy – mówią policjanci.
Policja zabezpieczyła nagranie z monitoringu, które zarejestrowało wypadek. Sprawa jest wciąż wyjaśniana, nikt nie usłyszał zarzutów. Kierowca ciężarówki utrzymywał, że mijał rowerzystów w bezpiecznej odległości.
To był drugi w ciągu ostatnich kilkunastu dni przypadek z udziałem ciężarówki, kiedy kierowca odjechał z miejsca zdarzenia, bo nawet nie poczuł że coś się stało.
Przypomnijmy, 8 lipca na ulicy Narutowicza, na granicy Radlina i Rybnika doszło do fatalnego zdarzenia. Jadąca drogą ciężarówka zahaczyła o kable telefoniczne i pociągnęła dwa drewniane słupy telefoniczne, które runęły prosto na chodnik, którym szła 22-letnia Maja. Dziewczyna straciła w tym wypadku nogę, którą trzeba było amputować. W tym przypadku także kierowca odjechał z miejsca zdarzenia. Twierdził, że nic nie poczuł. Odnaleziono go kilkanaście kilometrów dalej. Podobnie jak kierowca z Bukowa, on także był trzeźwy. Przewoził ładunek o tonażu ok 15 ton. - Mógł nie poczuć, że zerwał kable i przewrócił słupy – mówią nam policjanci.
Nie przeocz
Musisz to wiedzieć
