Niedawno do pana Jana, krawca wojskowego przyszła szczupła żołnierka, która dostała spodnie na metr osiemnaście w pasie. Krawiec musiał całe spodnie rozpruć i uszyć od nowa. - Było mi jej szkoda, panie pojawiły się w wojsku, ale kłopot jest z rozmiarami dla nich - uśmiecha się Jan Czajkowski. - Jeśli ktoś ma obwód 82 centymetry w klatce piersiowej, a założy mundur na 90 cm, to nie ma tragedii, ale czasem trzeba coś poprawić.
- Nie wypuszczę od siebie niezadowolonego klienta - zapewnia pan Jan. - Mam swój zawodowy honor i wszystko musi być starannie uszyte lub poprawione. Robota - dla szeregowego i generała musi być zrobiona terminowo i dobrze. Jestem słowny i zależy mi na opinii - podkreśla.
Czasem uszyje spódnice wyjściowe (obowiązkowo 12 centymetrów za kolano), choć - jak która figurę ma ładną, to skróci do ośmiu centymetrów.
Jan Czajkowski krawiectwem zainteresował się już w rodzinnym domu w Chodeczu pod Włocławkiem. W drugiej połowie lat 50. ubiegłego wieku szył w Spółdzielni Odzieżowej we Włocławku, z którego trafił do Wojskowego Przedsiębiorstwa Handlowego w Bydgoszczy. Jako krawiec zatrudnił się w jednostce ochraniającej sztab, z którego już było blisko do generalskich mundurów. - Szyliśmy mundury wyjściowe, jeszcze z haftkami przy kołnierzu - wspomina Jan Czajkowski. - Przód musiał być elegancko usztywniony, tak jest zresztą do dziś. Mundur musiał i musi wyglądać na żołnierzu, dlatego praca wymagała staranności. Szyliśmy dla wszystkich żołnierzy. Pierwszy, generalski mundur poprawiałem dla gen. Zygmunta Huszczy (dowódca POW w latach 1956-1964). Miałem dobre znajomości i pomimo trudności, udawało mi się zdobywać, jak to się wtedy mówiło - kombinować niezbędne materiały. Wtedy w wojsku trzeba było wszystko naprawiać, np. silniki, a dziś - jeśli masz pieniądze - to możesz kupić wszystko.
Zobacz: Żołnierze z Pomorskiej Brygady Logistycznej żegnani przed misją w Afganistanie [zdjęcia]
W styczniu skończy 75 lat. W 1. Pomorskiej Brygadzie Logistycznej w Bydgoszczy pracuje (na pół etatu) do dziś. - Czuję się dobrze, mundurów do poprawek nie brakuje - uśmiecha się Jan Czajkowski. - Ciągłe przerabiam, poprawiam mundury dla żołnierzy wjeżdżających na misje i służących w kraju. Czasem trzeba coś poszerzyć lub zwęzić. Mundur musi być dopasowany. Zawsze znałem rozmiary generałów i jeśli ktoś z magazynu pytał mnie, jaki mundur nosi dany generał, to podawałem z pamięci wymiary. Także rozmiar kołnierzyka koszuli i butów. Gdyby komuś wypadł niezapowiedziany wyjazd, to magazyn mógł wydać mundur od ręki. Jeśli ktoś dostawał wyższy stopień, to dzięki współpracy z bydgoskim "Modusem" odbywało się szybkie haftowanie kolejnych gwiazdek i wężyków na szerszych pagonach generalskich.
Przeczytaj również: Jest praca w armii. Wojsko szuka szeregowych
Obecni generałowie najczęściej szyją swoje mundury w Warszawie, ale poprawki zostawiają dla wprawnego oka i rąk pana Jana.
- Krawiectwo podobało mi się od małego i nadal podoba - zapewnia Jan Czajkowski. - Czasem szyłem coś dla sąsiadów czy znajomych, szczególnie spodnie czy garnitury, ale miłość do mundurów zawsze była na pierwszym miejscu.
- W wojsku przepracowałem ponad pół wieku i nie wyobrażam sobie już pracy w cywilu - mówi Jan Czajkowski.
Czytaj e-wydanie »