Popowicz dekoracja po 200 m
WKRÓTCE
WKRÓTCE
na www.Pomorska.pl film z Mariką Popowicz.
- Można powiedzieć, że niebieski tartan niesie moje nogi i chyba wystąpią z jakąś petycją, żeby wszystkie ważne imprezy odbywały się na Zawiszy, albo żeby wszędzie kładli taki właśnie tartan. Nie żartując już, to wszystko jest oczywiście efektem ciężkiej pracy. Znamy się z trenerem Jackiem Lewandowskim bardzo dobrze, pracujemy wspólnie od samego początku, czyli od momentu mojego przyjścia do Bydgoszczy i rozpoczęcia nauki w gimnazjum. Jak widać, nasza współpraca przynosi efekty.
- Nie wartościuję, które medale są dla mnie ważniejsze. Te z młodzieżowych mistrzostw Europy w Kownie czy właśnie te z mistrzostw Polski seniorów. Każdy medal jest tak samo ważny i wymaga wiele wysiłku. Do każdego startu podchodzę z maksymalną koncentracją i szacunkiem. Bez względu na to, czy to mistrzostwa świata, Polski czy zwykły mityng. Moją główną imprezą w tym roku były właśnie młodzieżowe mistrzostwa w Kownie. Na nie miał przypaść szczyt formy i cel został w stu procentach zrealizowany. Jeśli organizm się zbuntuje, to mam nadzieję, że będzie to we wrześniu. Po wszystkich najważniejszych zawodach.
- Zdaję sobie sprawę, że podnoszę sobie poprzeczkę coraz wyżej i z pewnością cele na przyszły sezon również będą ambitniejsze. To jednak nie oznacza, że planujemy dokładnie z trenerem, że tu i teraz ma być taki wynik, a nie inny. Ustabilizowałam swoje bieganie na regularnym wyniku około 11,50, ustanowiłam swój nowy rekord życiowy, a do mojej przyszłości podchodzę spokojnie. Celem głównym są oczywiście Igrzyska Olimpijskie w Londynie, ale to dopiero za trzy lata. Po drodze jest jeszcze wiele do zrobienia. I wiele może się zdarzyć.
- Teraz pora zacząć myśleć o mistrzostwach świata w Berlinie. Tam głównym celem jest sztafeta 4x100 m, bo w niej mamy szansę o coś powalczyć. Jeszcze nie wiem, jak ustawi mnie trener. Wolałabym biegać prostą, ale jeśli ustawi mnie na wirażu to oczywiście zrobię, co w mojej mocy, żeby wypaść jak najlepiej. Sztefeta to zawsze jest dodatkowy dreszcz emocji, gdyż jest to przecież praca zespołowa, a nie tylko na własny rachunek.
- Dobrym występem w Bydgoszczy wywalczyłam nominację do Berlina również na 100 m i będę to traktować jako dobrą nauczkę. Z bliska będzie możliwość podglądania najlepszych sprinterek i nauczenia się od nich wiele pożytecznych rzeczy. Nadziei wielkich w tym przypadku nie mam. Sukcesem będzie przejście pierwszej rundy. Amerykanki to zupełnie inny pułap biegania. One są stworzone przez naturę do biegania. Ich warunki fizyczne i naturalne predyspozycje dają im przewagę już na samym początku. Ale to nie oznacza, że zamierzam się poddawać. Jestem jeszcze młodą zawodniczką. Muszę ciężko pracować i nabrać odpowiedniego doświadczenia. Na razie bardziej wymierna jest dla mnie rywalizacja z Europejkami. Tak wiele mnie od nich nie dzieli, ale już na tym etapie jedna, czy dwie setne sekundy są coraz trudniejsze do "urwania".