Spis treści
- Najgorzej jest dostać „skórzany” medal, czyli nie załapać się na brąz, a skończyć na pechowym, czwartym miejscu, jak ja na olimpiadzie w Sydney - wspominał Mateusz Kusznierewicz, znany i utytułowany polski żeglarz sportowy na konferencji „Perspektywy jutra vol. 3: Biznes & Sport Abramczyk Team”, która odbyła się 24 kwietnia w bydgoskim hotelu Słoneczny Młyn.
Dlaczego Mateusz Kusznierewicz został żeglarzem? To dwie wersje: oficjalna i nieoficjalna
Swoją prelekcję zatytułował: „Jak wygrywać. W sporcie i w biznesie”. Jako przedsiębiorca prowadzi wykłady motywacyjne i szkolenia.
- Sydney to było dla mnie doświadczenie, na którym zbudowałem późniejsze sukcesy. Jechałem tam jako faworyt do zwycięstwa, byłem wtedy aktualnym mistrzem olimpijskim, mistrzem świata i Europy. Pewniak nie do zatrzymania. I co się stało? Z Australii wróciłem ze „skórzanym medalem”. Nikomu nie życzę być czwartym. Byłem załamany, cztery lata ciężkiej pracy, ile wyrzeczeń. Płakałem. A po powrocie, na lotnisku Chopina jeden dziennikarz mnie zapytał: „Panie Mateuszu, czy po takiej porażce pan jeszcze kiedykolwiek wsiądzie na łódkę”. Wbił mi nóż w serce. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałem, gdzie popełniłem błąd. Nie na igrzyskach, a dużo wcześniej. Wtedy wygrywałem inne mistrzostwa i zacząłem zastanawiać się, że ci, co ze mną przegrywali, przed olimpiadą wezmą się do roboty, żeby wygrać... i zacząłem intensywnie trenować i pojechałem do Sydney przetrenowany. To była nauczka, żeby mieć czas na odpoczynek, relaks czy sen. To wszystko przeniosłem do swojej firmy. Z biznesu można wiele wziąć do sportu i tak samo w drugą stronę. Oczywiście, największym moim sukcesem jest złoto na olimpiadzie w Atlancie - mówił Mateusz Kusznierewicz.
Kusznierewicz opowiadał też, że jest jedynym sportowcem w rodzinie i przedstawił wersje, jak to się stało, że został żeglarzem: - Oficjalna to taka, że mama będąc na wywiadówce zobaczyła plakat reklamujący obóz żeglarski i z ojcem zdecydowali, że pojadę i nie będę miał czasu na głupoty w wakacje. A nieoficjalna wersja brzmi, że tata zobaczył kiedyś moje świadectwo i zaproponował, abym zajął się sportem.
Marcin Lewandowski: "Wreszcie zająłem trzecie miejsce i... zostałem zdyskwalifikowany"
- Ja to dopiero miałem pecha do „skórzanych medali” - mówił Marcin Lewandowski, znany polski lekkoatleta, specjalizujący się w biegach średnich, medalista mistrzostw świata z katarskiej Dohy na dystansie 1500 metrów podczas swojej prelekcji: „Jak porażkę przekuć w sukces?” (prywatnie: właściciel marek związanych z treningiem na dużych wysokościach oraz profesjonalnymi suplementami).- Wygrywałem mistrzostwa Europy, świata, byłem w szczycie swojej formy, ale te olimpiady.... chciałem zakończyć karierę. Świetnie mi szło na eliminacjach, w półfinałach, a finał? Czwarte miejsce, dla mnie to był trzeci „skórzany medal”. Byłem taki załamany, bo jechałem w świetnej formie. Pewien, że wrócę z medalem. Chciałem wtedy zakończyć karierę. Na szczęście, był ze mną Piotrek Małachowski (lekkoatleta specjalizujący się w rzucie dyskiem, dwukrotny wicemistrz olimpijski - red.). Gdyby nie on nie wiem, jak to mogło się skończyć. Gdy wracaliśmy ze stadionu do hotelu, Piotrek klepnął mnie po plecach, z takim rozmachem jak rzuca dyskiem i powiedział: „Lewy, spokojnie, Pele też kiedyś karnego nie strzelił”. Bardzo mi to pomogło. Miałem też taką sytuację, że na halowych mistrzostwach świata zająłem trzecie miejsce, cieszyłem się, aż poinformowano mnie, że zostałem zdyskwalifikowany, bo nadepnąłem na linię. Posiadam 11 medali mistrzostw świata i Europy, ale mówię o porażkach, niepowodzeniach, bo są częścią drogi do sukcesu, tak samo w sporcie i biznesie.
Przedsiębiorca jest jak sportowiec. Też musi trenować
Na konferencji „Perspektywy jutra” pojawiło się więcej „znanych twarzy” w sporcie. Iga Baumgart-Witan, lekkoatletka, specjalizująca się w biegu na 400 metrów, mistrzyni i wicemistrzyni olimpijska, mówiła o „Budowaniu silnego zespołu przy zachowaniu swojego indywidualizmu”.
Wśród prelegentów znalazł się jeszcze także m.in. Wojciech Fibak, legenda polskiego tenisa, przedsiębiorca i kolekcjoner sztuki. To nie tylko wybitny tenisista, który zdobywał międzynarodowe tytuły, ale także osoba, która z sukcesem łączy sportową pasję z działalnością biznesową.
- Każdy przedsiębiorca wie, że jak sportowiec musi iść na trening, tak i on musi trenować różne elementy codziennego życia w biznesie - skomentował Kryspin Maroszczyk, prezes Stowarzyszenia Przedsiębiorców Kujaw i Pomorza, które było organizatorem konferencji, której trzecia edycja odbyła się pod hasłem: "Działając dziś, zbuduj skuteczność jutra".
