MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kronika kryminalna

Jan Raszeja

     Okazało się, że Leszek Moczulski krzycząc - w 1992 roku - w kierunku lewych ław poselskich "płatni zdrajcy, pachołki Rosji!" (młodzież pouczam, iż to było twórcze rozwinięcie skrótu PZPR), ni cholery nie miał zamiaru nikogo obrazić. On w ten sposób dobrotliwie apelował do esderpowskich posłów, aby się "rozliczyli z przeszłością Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, której są kontynuatorami, a która była partią zdrady narodowej" - tłumaczyła Moczulskiego sędzia Muras Hanna. Potem przystępnie wyjaśniła skarżącym byłego wodza byłej Konfederacji Polski Niepodległej, że pewnie - mogą się czuć obrażeni, ale zupełnie niepotrzebnie, bo słowna pieszczota pana Leszka nie dotyczyła żadnego z nich. Jeno ogółu, czyli czerwonego kolektywu.
     Jest pewna luka w dialektyce sędzi Muras: otóż ogół składa się z jednostek. Obrażając dwa miliony ludzi (a tyle miała nieboszczka partia w chwili zejścia) obraża się każdego z nich. Jeśli słyszę, że ktoś mówi, iż na mojej ulicy mieszkają sami złodzieje, to poczuję się osobiście urażony, ponieważ ja nie kradnę, a mój sąsiad też jest uczciwy. Więc szczytne intencje Moczulskiego interesują mnie nieszczególnie, dla mnie liczy się efekt finalny, a ten był następujący: poczułem się wtedy jakbym dostał w twarz. I nie była to gęba płatnego pachołko-zdrajcy.
     Ale już mi dawno przeszło. Dziesięć lat to strasznie dużo czasu. Starczyło go, aby Moczulski najpierw przegrał wszystko, co było do przegrania - prezydenturę, Sejm, Senat, swoją własną partyjkę nawet - a potem został politycznym emerytem, o którym już nikt by nie pamiętał, gdyby nie ten proces. Starczyło, aby skarżący go wtedy byli dziś prezydentem, premierem, marszałkiem Sejmu. I nie chodzi mi o jakąś szczególną satysfakcję z tego powodu; to są fakty. A poza tym, nie wiem, jak tam wychowywano innych pachołków, ale mnie uczono, że nie kopie się leżących na płask. A Moczulski znajduje się własnie w tej pozycji.
     I ledwie skończył się ten, najdłuższy proces w dziejach III Rzeczpospolitej, a już szykuje się nam następny, znacznie bardziej interesujący, w którym jedno tylko jest pewne: przed tygodniem, pod sejmem, ktoś został pobity okrutnie. Potem zaczynają się schody, które polegają na ogólnej trudności znalezienia odpowiedzi na ważne pytania: kogo pobito, za co pobito, kto pobił, w co trafił?
     Są dwie wersje. Pierwsza: posła Samoobrony pobił działacz Solidarności, któremu nie spodobał się parlamentarzysta cytujący Wyspiańskiego ("Miałeś chamie złoty róg"). Poseł dostał w głowę oraz w "okolice krocza", przez co ma "krew w moczu".
     Wersja druga: działacz Solidarności został uderzony przez posła Samoobrony. Mniej więcej w okolice ucha.
     W zasadzie zupełnie nic się nie zgadza.
     Przewiduję, że wyzwanie stojące przed wymiarem sprawiedliwości w związku z potyczką na Wiejskiej jest poważne. Będzie przepiękny proces, jak to zwykle bywa, gdy pobiją się dwaj górale ciupagami o sprawiedliwość społeczną, historię ojczystą oraz wyborców.
     To jest rzecz w sam raz dla sędzi Muras, bo nawet jak się nie uda dojść prawdy, to zawsze będzie można zwalić odpowiedzialność na czerwonych pachołków, którzy - wszyscy o tym wiedzą - jak akurat czegoś nie zdradzają, to chodzą, judzą i recytują poetów.
     A potem jest na Samoobronę, że zna Wyspiańskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska