Mowa o jednym z większych kluczowych projektów realizowanych przez gminy w ostatnich latach w województwie kujawsko-pomorskim, który pochłonął ponad 10 mln zł. Ponad połowa tej kwoty to dotacja z Unii Europejskiej.
Za te pieniądze powstały: chodniki i ścieżki rowerowe, parkingi, toalety, przystanie dla żeglarzy i amfiteatr. Ponadto odsłonięto część murów zamkowych wraz z reliktami bramy oraz piwnice zamkowe. Wybudowano również pawilon do obsługi turystycznej i drewniany most zwodzony.
O sprawie pisaliśmy już dwa lata temu. Wówczas okazało się, że przy realizacji projektu popełniono wiele nieprawidłowości. Gmina dwukrotnie otrzymała pieniądze za budowę parkingu znajdującego się na terenie po byłym CPN-ie. Stało się tak, gdyż ta sama budowa została ujęta przy realizacji dwóch różnych etapów inwestycji. To jednak tylko jeden z wielu mniej lub bardziej kosztownych błędów.
Czytaj: Dotacje na e-usługi. Kujawsko-Pomorskie rozda firmom 4 mln zł
Burmistrz Kruszwicy Dariusz Witczak przekonuje, że urzędnicy (kierownik i pracownik referatu inwestycji), którzy popełnili te błędy, już w ratuszu nie pracują. Zwolnił ich po tym, jak wykryto nieprawidłowości przy budowie pieszojezdni w Chełmcach (gmina musiała oddać około 20 tys. zł dotacji). - Po wykryciu problemów związanych z tą inwestycją, poprosiłem o przejrzenie dużo większego projektu, jakim było Goplańskie Dziedzictwo. Informacja, która po kontroli przyszła od pani skarbnik najzwyczajniej w świecie nas zmroziła. Konkluzja była jedna: mamy do zwrotu całą dotację - wspomina Dariusz Witczak. Przekonuje, że jego urzędnicy wykonali tytaniczną pracę, która zakończyła się sukcesem. Ostatecznie gmina musiała oddać 362 tys., a nie 6 mln zł.
Dariusz Witczak przyznaje, że w poprzedniej kadencji był wiceburmistrzem, a referat inwestycji bezpośrednio mu podlegał.
- W rzeczywistości funkcjonował jednak wewnętrzny podział kompetencji. Goplańskim Dziedzictwem zajmował się burmistrz Kruszwicy i kierownik referatu planowania i inwestycji. Ja na to nie miałem żadnego wpływu. Nie było żadnych niepokojących sygnałów. Śmiem twierdzić, że i burmistrz Gawrysiak był przekonany, że wszystko idzie w dobrym kierunku - wyznaje.
Tymczasem były burmistrz Tadeusz Gawrysiak podkreśla, iż do obowiązków Dariusza Witczaka należał nadzór nad wszystkimi inwestycjami w gminie.
- Niezrozumiałym jest dla mnie tłumaczenie obecnego burmistrza, że o niczym nie wiedział, kiedy z dokumentów wynika, że był przewodniczącym wszystkich komisji przetargowych dla poszczególnych etapów projektu i poświadczał to swoim podpisem. W tym okresie ani ustanie, ani pisemnie nie informował mnie o żadnych nieprawidłowościach - mówi Tadeusz Gawrysiak.
Przekonuje, że za prawidłowy przebieg tego zadnia odpowiedzialny był kierownik ds. inwestycji i jego współpracownicy. Do pomocy miał zespół inspektorów z poszczególnych branż, wyłonionych w drodze przetargu. Jego zdaniem powinni oni czuwać w imieniu gminy nad prawidłowym przebiegiem projektu, a tego - jak wynika z dotychczasowych ustaleń - nie robili.
Burmistrz Witczak nie wie, czy błędy wynikały z niechlujstwa urzędników, czy też popełniono je świadomie. Dlatego sprawę zgłosił do prokuratury.
Czytaj e-wydanie »