- Czuję się teraz tak, jakby mi świat zawalił się na głowę. Muszę obejrzeć to na spokojnie, wszystko przemyśleć i wyciągnąć wnioski - komentował nasz jedyny do soboty mistrz świata w zawodowym boksie.
Ukrainiec co prawda nie zaskoczył go swoją postawą w ringu, ale z drugiej strony nie pozwolił „Główce” na to, by ten mógł realizować swoją taktykę. Był skoncentrowany na zadaniu przez cały czas.
- Miałem swój plan i chciałem się go trzymać. Na początku zamierzałem normalnie boksować. Niestety, moim największym problemem w tej walce były nogi, które po prostu nie nadążały. On był zdecydowanie szybszy. Uciekał mi. Nie wdawał się w żadną bójkę ze mną, a założenie było takie, by wciągnąć go w wymianę ciosów. Takiej walki nie chciał jednak ze mną podjąć - tłumaczył „Główka”.
Sędziowie dla Głowackiego nie mieli litości, punktując na korzyść Usyka aż 119:109, 117:111, 117:111. Co do tego, że Ukrainiec wygrał sobotnią walkę, nie ma żadnych wątpliwości, ale czy rzeczywiście aż w takich rozmiarach?
- Nie mnie to oceniać. Od tego są sędziowie. Ja się z werdyktem na pewno zgadzam - powiedział z pokorą „Główka”.
Dodajmy, że dla Głowackiego była to pierwsza porażka w zawodowej karierze.
Antiga nie będzie już trenerem reprezentacji? Lozano najpoważniejszym kandydatem
Press Focus / x-news
Opracował: ŁŻ