- Słuchałam i aż mnie zatkało. Nasz proboszcz znany jest z braku dyplomacji, ale żeby takie rzeczy opowiadać w czasie kazania. Poczułam się urażona i wyszłam - mówi Głosowi Pomorza oburzona mieszkanka Dretynia.
- Przygotowałem dla was elaborat. To moje pożegnanie z wami - oświadczył ksiądz na niedzielnej mszy. - Proboszcz pojechał ostro po wszystkich. Dostało się dziennikarzom, szkole, radzie parafialnej - mówi inny mieszkaniec miejscowości
Proboszcz ocenił rok po roku swoją bytność w dretyńskiej parafii.
- Narzekał na wszystko i na wszystkich. Miał pretensje, że ludzie mało dawali na tacę. Stwierdził, że podobnymi nominałami, czyli niskimi, podcierano się w toalecie w czasie budowy plebani. Miał żal, że rada parafialna nie zgodziła się na oddanie cmentarza do zarządzania komuś z zewnątrz. Ksiądz sam nie chciał się nim zajmować - opowiada parafianka.
- To nie było pożegnanie - mówią mieszkańcy wsi. - To było obrażanie i lekceważenie. Aż dziw bierze, że proboszcz wytrzymał tu osiemnaście lat.
Proboszcz sam zabiegał o przeniesienie - informuje Głos Pomorza
Na tacy lądowały banknoty o niskich nominałach, nadające się jedynie do podtarcia: pożegnanie księdza z parafią w Dretyniu