- Ksiądz też klient, chciał kupić węgiel. Nie wiedziałem tylko, jak mu go sprzedać: z akcyzą, czy bez? Potraktować jak człowieka, czy szefa parafii? - opowiada przedsiębiorca z Aleksandrowa Kujawskiego (nazwisko znane redakcji). - Kolejny skomplikowany klient: wspólnota mieszkaniowa. Choć to podmiot gospodarczy, mieszkańcy grzeją w prywatnych domach, czyli teoretycznie powinni być zwolnieni z akcyzy, ale któż to wie?
- W końcu wykręciłem numer do Izby Celnej w Bydgoszczy. Jednak urzędnik wcale nie rozwiał moich wątpliwości. Wymyśliłem więc, by kupujący, jeśli nie jestem pewien, pisali mi oświadczenia, że biorą bez akcyzy na własną odpowiedzialność. Moi koledzy po fachu też tak robią. Boją się, że to oni będą musieli płacić ten ch... podatki - dodaje mężczyzna.
Absurd goni absurd
- To nie koniec naszych problemów - narzeka też Roman Szadłowski, właściciel składu opału w Unisławiu. - Pytam, po co to robimy, czy ktoś będzie miał siłę czytać dokumenty zwalniające klientów z akcyzy, skoro mamy robić raporty do izby celnej?! Mam niedużą firmę, a od początku roku uzbierałem aż 300 formularzy! Gdyby zima była sroga, byłoby jeszcze więcej. I kolejny absurd: nikt mi nie potrafi wytłumaczyć, skąd w formularza wziął się limit 1000 kilogramów węgla i co z tym zrobić? Byłem na szkoleniu u celników i też się nie dowiedziałem. Wstyd się przyznać, że to pewnie jakaś głupota autorstwa Brukseli. Może myślą, że w Polsce nikt nie kupuje mniej, a przecież u nas ludzie biorą na wiadra. Niezła wpadka!
Szadłowski opowiada, że np. w Rosji powstała specjalna strona internetowa, na której można wpisywać nie trafione urzędnicze pomysły. U nas też powinna - akcyza na węgiel byłaby 1. na liście tylko w tym roku.
Czytaj też: Zwolnienie z akcyzy za węgiel. To możliwe tylko wtedy, gdy pokażemy w składzie opału... dowód osobisty
- Nie ekscytuję się tym wszystkim zbytnio, nic to nie da - komentuje Dariusz Mućko, właściciel "Węglo-Kamu" w Bydgoszczy. - To jest nie do przeskoczenia. Taki kraj. Robię więc, co muszę.
Roboty jest sporo. Od początku roku we wszystkich punktach, w których kupujemy węgiel i koks, sprzedawca musi wypełnić tzw. dokument dostawy (w czterech egzemplarzach!). To jest właśnie sławne zwolnienie z akcyzy. Wypełnienie jednego zajmuje 10-15 minut. Trzeba w nim podać m.in.: imię i nazwisko klienta, adres, miejsce, gdzie węgiel będzie używany, czyli np. w domowym centralnym.
Nie ma wyjścia, bo w przeciwnym razie każdy będzie musiał zapłacić akcyzę, czyli 30,46 zł za każdą tonę węgla lub 35,2 zł za tyleż koksu. Takie prawo.
- Mocy prawnej nie mają oświadczenia, które wymyślili przedsiębiorcy - ostrzega Mariusz Ziarnowski, rzecznik Izby Celnej w Toruniu.
Kto, kto jest zwolniony z akcyzy na węgiel:
Ziarnowski wyjaśnia, kto jest zwolniony z akcyzy, czyli np.: gospodarstwa domowe, parafie oraz wspólnoty mieszkaniowe, urzędy, szkoły, żłobki czy domy pomocy społecznej. Płacić ją zaś muszą np.: sklepy, warsztaty, fabryki, czyli podmioty działalności gospodarczej.
Tutaj można zapytać o akcyzę na węgiel:
Przedsiębiorcy, którzy mają wątpliowści i pytania dotyczące sprzedaży węgla z akcyzą lub bez, mogą zadzwonić:
Centrum Informacji Służby Celnej: 801 470 477 oraz 33 857 62 51;
Krajowa Informacja Podatkowa: 801 055 055 z telefonów stacjonarnych oraz 22 330 03 30 z komórkowych. Można też wysłać maila na: [email protected]
Czytaj też: Jak nie płacić akcyzy za węgiel od 2012 roku? [WNIOSEK DO POBRANIA]
