https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kto komu życzy śmierci w bydgoskim Fordonie?

mc
Kto jest autorem tego napisu? Mieszkańcy bloku przy ul. Janosika twierdzą, że to nikt z lokatorów
Kto jest autorem tego napisu? Mieszkańcy bloku przy ul. Janosika twierdzą, że to nikt z lokatorów fot. Andrzej Muszyński
W bloku przy ulicy Janosika 5 sąsiedzki spór przerodził się w groźby śmierci. Ktoś na czerwono wymalował je na drzwiach jednego z mieszkań - Dziecko pyta, czy tu kogoś zamordowali - mówi przerażony lokator.

www.pomorska.pl/bydgoszcz

Więcej informacji z Bydgoszczy na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz

- Włos jeży się na głowie - mówi jedna z mieszkanek bloku przy ulicy Janosika w Fordonie. - Mieszkam tu od kilkunastu lat, ale czegoś podobnego jeszcze nie widziałam - wskazuje ręką w górę, w kierunku ostatniego, czwartego piętra budynku. Nie chce się przedstawić, nie ukrywa, że nie zamierza nikomu "nadepnąć na odcisk".

Przeczytaj: Wyborczy skandal w Koronowie! Kandydatka na burmistrza twierdzi, że była zastraszana! [posłuchaj nagrania z CB radia]

Śmierć bije czerwienią po oczach

Widok na ostatnim piętrze rzeczywiście jest makabryczny. Ktoś zamazał drzwi wejściowe do mieszkania wielkimi, czerwonymi literami. Na drzwiach i ścianie widnieją napis nabazgrane farbą w sprayu "Jesteś psem, kur...", "burdel".

Na posadzce, przed wejściem, jak ostrzeżenie, bije po oczach czerwony napis "Śmerć". Najwyraźniej osoba, która to zrobiła, śpieszyła się, albo była mocno zdenerwowana, bo w wyrazie brakuje litery "i".
Na drzwiach widać ślady silikonu, którym ktoś zakleił próg.

- Był jeszcze znicz, ale sprzątaczka już go usunęła - dodaje rozmówczyni, kobieta w średnim wieku.

Przeczytaj: Mogilno. Policja sprawdza doniesienie o zastraszaniu działaczy PiS

"Byliśmy straszeni"

Oszpecone mieszkanie od roku należy do młodego małżeństwa, państwa B.

- Mniej więcej od pół roku jesteśmy zagabywani i zastraszani przez sąsiadów - twierdzi Dominika B., współwłaścicielka lokalu. - Nie wiem, z czego to może wynikać. Robiliśmy remont, więc może hałasy komuś przeszkadzały. Słuchaliśmy muzyki, ale gdy ktoś zwrócił nam uwagę, to ściszaliśmy.

Kobieta jest wyraźnie poruszona: - Było coraz gorzej. Zaczęły się groźby. Mojego męża zaczepiali jacyś chuligani i próbowali go zastraszyć. Sąsiedzi z naprzeciwka oraz z dołu zrobili nam z życia piekło. Nie wiadomo czemu notorycznie wzywali policję. A ta przyjeżdżała nieraz nawet dwa razy dziennie.

Makabryczne napisy pojawiły się w nocy z 12 na 13 grudnia. Państwo B. twierdzą, że już tydzień wcześniej wyprowadzili się z mieszkania: - Nie mogliśmy znieść tego ciągłego stresu. Mieszkamy teraz u rodziny.

Przeczytaj: Reżyser "Superstar with... Jesus Christ" zastraszany

Wstyd

Nie wszyscy sąsiedzi gryzą się w język, pytani o ten spór.

- Mieszkam piętro niżej - tłumaczy sąsiad B. - Żona wielokrotnie mówiła, że nie może spać w nocy z powodu hałasów. Przekonałem się o tym, gdy byłem na zwolnieniu chorobowym. Łoskot dochodzący z góry był tak potężny, że każdemu by nerwy puściły. Ktoś walił czymś ciężkim w podłogę.

Sąsiad twierdzi, że zwracanie uwagi lokatorom powyżej nie skutkowało. A było wręcz gorzej.

- Pani mieszkająca nad nami złośliwie tupała szpilkami. Dochodziły też odgłosy usilnego skakania - dodaje mężczyzna. - Mimo to ni przyszłoby mi do głowy, żeby grozić tym państwu. Ani, tym bardziej wypisywać ziejących nienawiścią haseł na drzwiach.

Mężczyźnie jest wstyd za wulgaryzmy na drzwiach. - Przyjechali do nas krewni z synkiem. Chłopiec przybiegł i zapytał, czy nad nami kogoś zamordowano.

W podobnym tonie wypowiadają się inni oskarżani przez B. sąsiedzi. - Mieszkam tu od dwudziestu lat - mówi młody mężczyzna. - Mamy małe dziecko - wskazuje żonę trzymającą na rękach niemowlaka. - Chcemy tylko spokoju. Nigdy nie groziliśmy sąsiadom.

Do pięciu lat więzienia za groźby

Sprawą zainteresował się zarząd Fordońskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, zarządcy bloku. To na koszt administratora zostaną naprawione szkody - Zwołaliśmy zebranie osiedlowej rady mieszkańców - wyjaśnia Grzegorz Banach, zastępca prezesa FSM. - Nasza rola może polegać tylko na mediacji między zwaśnionymi sąsiadami. Sprawa trafiła zresztą już na policję.

Dochodzenie w sprawie stosowania gróźb karalnych prowadzą policjanci z wydziału kryminalnego.

- Jeszcze za wcześnie, by mówić o tym, jak ta sprawa może się rozwinąć - mówi Maciej Daszkiewicz, z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Czekamy na dowody i ustalenia śledczych, które będzie można przedstawić prokuraturze.

Sprawca musi liczyć się z poważnymi konsekwencjami: - Stosowanie gróźb karalnych to przestępstwo. Za to i zniszczenie mienia grozi kara do 5 lat więzienia - dodaje Daszkiewicz.
Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 31

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

j
jws

Komendy fakt roboty mają sporo 

A
ASER
W dniu 22.12.2010 o 17:24, gość napisał:

Niektórzy to chyba z artykułu wyciągnęli wnioski takie że rodzina B. wyprowadziła się żeby gdzie indziej męczyć nowych sąsiadów. A w ogóle to państwo B. pewnie sami sobie zdewastowali drzwi.Rodzinom z naprzeciwka i z dołu życzę w życiu tego samego co spotkało rodzinę B, uważam że sprawiedliwość prędzej czy później się dokona i reszta sąsiadów przestanie milczeć.

Co faktu nie zmienia że patola wyrobiona jest

g
gość
Niektórzy to chyba z artykułu wyciągnęli wnioski takie że rodzina B. wyprowadziła się żeby gdzie indziej męczyć nowych sąsiadów. A w ogóle to państwo B. pewnie sami sobie zdewastowali drzwi.
Rodzinom z naprzeciwka i z dołu życzę w życiu tego samego co spotkało rodzinę B, uważam że sprawiedliwość prędzej czy później się dokona i reszta sąsiadów przestanie milczeć.
g
gość
Syndrom młodych niedoświadczonych małżeństw = nie mam dzieci, więc cały blok o 23 w nocy ze mną może słuchać muzyki - co w tym złego? Na moje tak to właśnie było...

Ludzie, czy przeczytaliście artykuł ze zrozumiem??? Przecież Ci co niby tak zakłócali spokój, którzy urządzali całonocne libacje i słuchali głośnej muzyki, czyli według Ciebie cierpiący na "syndrom młodych niedoświadczonych małżeństw"- wyprowadzili się. Czy uważasz zatem, że te akty wandalizmu widoczne na zdjęciach i grożenie śmiercią, to był objaw radości? Dla mnie ta cała sytuacja jest chora...
G
Gość
Droga Pani z Janosika (sąsiadko . Tak się składa, że moi rodzice mieli znajomego - swojego sąsiada, który notorycznie skarżył się na uciążliwość "pozornie miłej" sąsiadki z góry. Tak się też składa, że nikt im w to nie wierzył, bo jak 30kilku letnia samotna panna może być uciążliwa - przecież wszystkim mówiła dzień dobry i nikt nic nie słyszał! Moi rodzice w to uwierzyli, jak poszli kiedyś do sąsiada na kawę i sami na własne uszy przekonali się, co się działo w mieszkaniu nad nimi - szczegółów nie będę zdradzał, ale było to mocne uderzenie.
G
Gość
Syndrom młodych niedoświadczonych małżeństw = nie mam dzieci, więc cały blok o 23 w nocy ze mną może słuchać muzyki - co w tym złego? Na moje tak to właśnie było...

Zgadzam się w 100% Też mam w klatce melomanów, którzy zdecydowanie chcą udowodnić wszystkim lokatorom, że mają najlepsze audio w bloku - kilka razy już udowodnili.
G
Gość
Tak pół roku był spokój i nagle - o Jezu - masowa epidemia głupoty ogarnęła tą klatkę na Janosika i zaczęły się dziać dantejskie sceny? Pewnie młodzi mieszkańcy zrobili kilka mocnych imprez. może doszło coś jeszcze do zestawu i rzeczy się skumulowały. Nagle okazało się, że Państwo B nadepnęli na odcisk silniejszemu od siebie i dostali od swojej własnej broni - proste.
G
Gość
Ale i tak nie wydaje się Wam dziwne, że dwie rodziny (sąsiedzi) tak z nudów postanowili pozbyć się niewinnych sąsiadów? Przecież to do końca nie jest normalne. Tutaj nie ma słowa o tym, że te dwie rodziny zakłócały spokój na klatce, tylko Państwo B.
g
gość
Moi sąsiedzi (pisalem ten post powyżej, który cytujesz o tych 360 tyś) to w myśl definicji nie jest żadna patologia. Paradoksalnie to bogata para, która jeździ niezłymi samochodami. Patologiczne mają tylko zachowanie.

Co nie zmienia faktu, że Ty jako ofiara "patologicznego zachowania" sąsiadów, rozważasz zamianę mieszkania, bo chcesz mieszkać w spokoju, a ten co uprzykrza życie ma to w nosie i czuje się bezkarnie.
G
Gość
Czyli nie myliłam się w swoim poście powyżej... To nie sprawca całego zamieszania (czyt. menele czy jak kto woli patologia) opuszcza swoje mieszkanie, tylko doprowadzeni do ostateczności, zastraszani ludzie zostawiają wszystko bo chcą po prostu żyć w spokoju.

Moi sąsiedzi (pisalem ten post powyżej, który cytujesz o tych 360 tyś) to w myśl definicji nie jest żadna patologia. Paradoksalnie to bogata para, która jeździ niezłymi samochodami. Patologiczne mają tylko zachowanie.
g
gość
Myślałem, że jak zapłacę za mieszkanie 360 tyś to będę miał kulturalnych sąsiadów - mocno się na tym zawiodłem! Obecnie myślimy, aby zmienić lokal, bo ta sytuacja trwa już kilka miesięcy i ani policja ani zarządca osiedla nic nie mogą z tym zrobić. Sprawa jest zgłoszona do sądu, ale na wygranie jej są raczej niewielkie szanse - prędzej dojdzie do ugody, której i tak felerni lokatorzy raczej nie będą przestrzegać.

Czyli nie myliłam się w swoim poście powyżej... To nie sprawca całego zamieszania (czyt. menele czy jak kto woli patologia) opuszcza swoje mieszkanie, tylko doprowadzeni do ostateczności, zastraszani ludzie zostawiają wszystko bo chcą po prostu żyć w spokoju.
G
Gość
Ja jeszcze odnośnie tych nowych cichych bloków. Jak kułem w ścianie od łazienki rury na prysznic, to okazało się, że zrobiłem okno z mojej łazienki do sąsiada, w jego kuchni! - 1 cienka cegła dzieliła nasze mieszkania, bez żadnego wytłumienia. Ściana pękła i odpadło z niej kilka (5) cegieł. Bomba.
G
Gość
Decydując się na mieszkanie w bloku należy liczyć się z tym, że za ścianą będzie słychać sąsiada. Te bloki mają już parę lat i dalece odbiegają od współczesnych metod budownictwa. Słychać po prostu wszystko. Jeśli sąsiedzi stali się tacy wrażliwi (a sami pewnie nie są cichsi, albo im się tylko tak wydaje) na hałas to powinni pomyśleć o zakupie domku jednorodzinnego. Z drugiej strony co za element mieszka w tym bloku, że ucieka się do takich metod nacisku? Należy rozmawiać ze sobą, a nie zacietrzewiać się jeszcze bardziej. Jak ci ludzie, którzy życzyli śmierci temu małżeństwu mogą sobie spojrzeć sami w oczy i z czystym sumieniem dzielić się wigilijnym opłatkiem. Naprawdę żal mi ich dzieci, bo jak takie osoby mogą wychować je na ludzi z honorem i zasadami moralnymi? Czy tak rozwiązuje się konflikty - agresją i przemocą? Przez takich osobników są wojny. Ludzie opamiętajcie się! A nawiązując do wypowiedzi 'obs'. Z wydźwięku Pana wypowiedzi wynika, że to prawdopodobnie Pan jest jednym z tych co cytuję: wzięli obronę swojego spokoju w swoje ręce. To nie Dziki Zachód. Na szczęście to jest państwo prawa i ludzi cywilizowanych, choć po tej historii śmiem wątpić czy w stu procentach. Koło fortuny bywa zdradliwe i niech się Pan nie zdziwi jak za parę lat sąsiadowi obok zacznie przeszkadzać coś w Pana mieszkaniu i urządzi podobne piekło. I co wtedy?

W nowych blokach też wszystko słychać, nawet bardziej. Mieszkam na osiedlu, przy UTP - sąsiad pierdzi i ja słyszę wszystko. Większość bloków - tak zwanych nowych, to inwestycje po kosztach, z maksymalizacją zysków i oszczędzaniem na czym się da.

Co do domku, to za miedzą, też można kargula spotkać i nie byłbym taki pewien, że domek to idealne rozwiązanie, chociaż na pewno lepsze od bloku.
x
xyz
Decydując się na mieszkanie w bloku należy liczyć się z tym, że za ścianą będzie słychać sąsiada. Te bloki mają już parę lat i dalece odbiegają od współczesnych metod budownictwa. Słychać po prostu wszystko. Jeśli sąsiedzi stali się tacy wrażliwi (a sami pewnie nie są cichsi, albo im się tylko tak wydaje) na hałas to powinni pomyśleć o zakupie domku jednorodzinnego. Z drugiej strony co za element mieszka w tym bloku, że ucieka się do takich metod nacisku? Należy rozmawiać ze sobą, a nie zacietrzewiać się jeszcze bardziej. Jak ci ludzie, którzy życzyli śmierci temu małżeństwu mogą sobie spojrzeć sami w oczy i z czystym sumieniem dzielić się wigilijnym opłatkiem. Naprawdę żal mi ich dzieci, bo jak takie osoby mogą wychować je na ludzi z honorem i zasadami moralnymi? Czy tak rozwiązuje się konflikty - agresją i przemocą? Przez takich osobników są wojny. Ludzie opamiętajcie się! A nawiązując do wypowiedzi 'obs'. Z wydźwięku Pana wypowiedzi wynika, że to prawdopodobnie Pan jest jednym z tych co cytuję: wzięli obronę swojego spokoju w swoje ręce. To nie Dziki Zachód. Na szczęście to jest państwo prawa i ludzi cywilizowanych, choć po tej historii śmiem wątpić czy w stu procentach. Koło fortuny bywa zdradliwe i niech się Pan nie zdziwi jak za parę lat sąsiadowi obok zacznie przeszkadzać coś w Pana mieszkaniu i urządzi podobne piekło. I co wtedy?

Nie jeden mieszkaniec bloku czy wieżowca doświadczył bardzo uciążliwych, hałasujących (zwłaszcza "umuzykalniających" otoczenie setkami decybeli) sąsiadów.
Opisana sytuacja to moim zdaniem skutek niewydolności odpowiednich podmiotów - administratora i policji, bo jak wynika z opisu, z powodu zakłócania spokoju, ta ostatnia była wzywana i... nie podjęła żadnego skutecznego działania.
O wzywaniu policji mówią też sami zainteresowani.
Skoro działania policji i administracji były albo nieskuteczne, albo nie było ich wcale, to przyparci do muru lokatorzy wzięli obronę swego spokoju w swoje ręce.
Ale to służby (administracja i policja) są odpowiedzialne za sprowokowanie sytuacji kryminogennej, bo nie podjęły obrony lokatorów przed hałaśliwym sąsiedztwem.
A przypomnijmy, że w swoim mieszkaniu z reguły wiele osób pragnie między innym odpocząć np. po całym dniu pracy i mają do tego prawo, a inni nie mają prawa im tego uniemożliwiać.
Nie może być tak, żeby jeden lokator terroryzował innych hałasem.
Zatem ścigać należy odpowiedzialnych ze służb i ...zakłócających spokój, a nie doprowadzone do desperacji ofiary hałasowego terroru, jakimi są pozostali lokatorzy
G
Gość
Myślałem, że jak zapłacę za mieszkanie 360 tyś to będę miał kulturalnych sąsiadów - mocno się na tym zawiodłem! Obecnie myślimy, aby zmienić lokal, bo ta sytuacja trwa już kilka miesięcy i ani policja ani zarządca osiedla nic nie mogą z tym zrobić. Sprawa jest zgłoszona do sądu, ale na wygranie jej są raczej niewielkie szanse - prędzej dojdzie do ugody, której i tak felerni lokatorzy raczej nie będą przestrzegać.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska