
Warszawa. Różne twarze jednego pochodu
- Dziwię się, naprawdę się dziwię wszystkim tym młodym ludziom, którzy bezrefleksyjnie łykają papkę, ktorą serwują im dzisiejsze media - wyznał uczestnik marszu, który przyjechał do stolicy z Bydgoszczy. - Jeszcze bardziej dziwię się dziennikarzom, którzy naginają rzeczywistość w imię mglistych i niezrozumiałych dla nas zasad. Dziwię się tym, którzy jeszcze się nie obudzili i nie słuchają naszej rozgłośni, naszego radia. Ono nie kłamie.

Warszawa. Różne twarze jednego pochodu
Kto zapomniał trąbki, mógł ją kupić na Nowym Świecie, Krakowskim Przedmieściu albo na Alejach Jerozolimskich... Uliczni handlarze stanęli na wysokości zadania.

Warszawa. Różne twarze jednego pochodu
Przed godziną 19 zaczęło się juz ściemniać. Z dachu autobusu przy kolumnie Zygmunta ostatni fotoreporterzy polują na zdjęcia manifestujących.

Warszawa. Różne twarze jednego pochodu
Przodem jechali motocykliści. Co jakiś czas podkręcali gaz na luzie; warkot silników na wysokich obrotach wtórował bębnom, trąbkom i tłumowi skandującemu: Ja-ro-sław! Ja-ro-sław! i Nie oddamy wam telewizji Trwam!