Kuchenne Rewolucje "Barbarossa" online
"Barbarossa" od 10 lat gościła na mapie restauracji w Siedlcach. Restauracja była prezentem od ojca dla córki Basi. Jednak młoda kobieta, zanim go otrzymała, musiała skończyć szkołę gastronomiczną a później sama zapracować na spłatę kredytu.
Udało się, Basia wszystko spłaciła, a nawet zaczęła nieźle zarabiać. Niestety, coś zaczęło się walić gdy Basia poszła na urlop macierzyński. Przez rok nikt nie czuwał nad interesem, przez rok nie znalazła nikogo zaufanego, kto przejąłby jej obowiązki.
Po powrocie stała się dobrą przyjaciółką załogi i nie potrafiła nikomu zwrócić uwagi. Kucharki kiwają głowami na każdą jej prośbę, ale robią tylko to, co uważają za "megapotrzebne".
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
W restauracji "Barbarossa" króluje system: wyjąć, podgrzać, udekorować i wydać. Właścicielka chce jednak czegoś więcej. W końcu jest zawziętą osobą i o porażce nawet nie chce myśleć. Dopiero Magda Gessler udowodni Basi, że daleko jej do obrotnej restauratorki, za którą wszyscy ją uważają. Ale swoją złą wiadomość Magda osłodzi różaną... rewolucją.
Kuchenne Rewolucje "Barbarossa" Siedlce
Podczas kuchennych rewolucji w restauracji "Barbarossa" emocji nie brakowało. Już na samym początku Magda Gessler stwierdziła, że potrawy w lokalu są "niejadalne". Zaproponowała też zmianę nazwy - z "Barbarossa" na "U Róży". Ostatecznie lokal został restauracją "Pod różą". Za nazwą poszła zmiana wystroju oraz lifting menu, w którym pojawił się indyk jako specjalność lokalu - podawany w całości i krojony na oczach gości. Dodatkowo w karcie dań na stałe miał się znaleźć... biszkopt z kaszanki.
Magda Gessler opuszczała restaurację "Pod różą" po Kuchennych Rewolucjach z wielkimi nadziejami. Czy rewolucje udało się dokończyć? Jak przebiegła wizyta kontrolna Magdy Gessler w dawnej restauracji "Barbarossa"?
Kuchenne rewolucje "Barbarossa"
Po zakończeniu Kuchennych Rewolucji Magda Gessler wierzyła, że właścicielce uda się utrzymać wszystkie wprowadzone zmiany. Kiedy jednak do niego wróciła po kilku miesiącach, czekało ją niemiłe zaskoczenie. Już od progu witała ją nie restauracja "Pod różą", a stara "Barbarossa" z "Salą różaną" i "Salą romantyczną". Indyk w menu był dobrze ukryty - z karty można było zrozumieć, że jest podawany tylko w weekendy i trzeba zapłacić "od porcji", a nie za całego indyka - jak to sugerowała parę miesięcy wcześniej Gessler. Poza tym był krojony na zapleczu, a nie na oczach gości.
Magda Gessler wyszła rozczarowana. A co na to właścicielka? Zapewniła, że będzie się starać poprawić wszystkie niedociągnięcia, bo "Barbarossa" jest dla niej najważniejsza.
Kuchenne Rewolucje znów w regionie. Tutaj była Magda Gessler [zdjęcia]
Magda Gessler o „Kuchennych rewolucjach”: Mamy 67% udanych rewolucji, to wielki sukces dla całej polskiej gastronomii
Źródło: przeAmbitni.pl/x-news