Dobrze by było, byśmy pamiętali o jego wpisie przy urnach, mimo że wpis zniknął, gdy rozpętała się burza. Nie jest tajemnicą, że obecna władza chciałaby, aby sztuka współgrała z ich gustami i potrzebą kontroli. Niezależność w sztuce nie mieści się w politycznej perspektywie tych, którzy ze strachu przed społeczeństwem potrzebują trzymać krótko każdą dziedzinę życia. I nawet jeśli chodzicie Państwo do teatru i nie rozumiecie sztuki, którą oglądacie, nie łudźcie się, że przejęcie teatrów przez polityków to zmieni. Sztukę zmienić może tylko wolny i czujący ducha czasu twórca, a nie dyrektor z politycznego nadania. Dowód przedstawił wczoraj OKO.press. Sytuacja w Teatrze Polskim we Wrocławiu, w którym dyrektorem został propisowski Cezary Morawski. Poza dyrektorską pensją wypłacił sobie co najmniej 180 tys. zł honorariów za występy na scenie, przygotowanie scenografii i reżyserię. Dyrektor obszedł wszystkie urzędowe bariery. Za przygotowanie roli Cavaliere Rippafratta w spektaklu „Mirandolina” wziął 22 tys. 100 zł; za przygotowanie roli Kordiana Starego w spektaklu „Kordian, czyli panoptikum...” tyle samo. Za tzw. wejście na scenę, czyli normę - 2700 zł, za udział w próbach wznowieniowych w powyższych spektaklach - 1300 zł za każdą próbę. W tym czasie średnia miesięczna pensja aktorska w Polskim to 2800 zł, a norma, czyli tzw. wejście na scenę, to 480 zł. Nikt nie dostaje dodatkowych pieniędzy za udział w próbach wznowieniowych. Jeśli do tego dodać, że prof. Paweł Machcewicz, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, został wyrzucony z pracy, a jego podwładni byli śledzeni, wiemy już, co czeka kulturę, którą przejmie władza, chcąc mieć na nią wpływ. Przestanie istnieć tak samo, jak przestał się liczyć trójpodział władzy.
***
Zobacz także materiał wideo: P. Gliński: Polityk musi używać władzy w interesie publicznym, bo od tego jest
źródło: TVN24/x-news