Oto amerykańska spółka Jacuzzi Brand Inc. wezwała polskie media do nieużywania na określenie wasserwanny słowa "jacuzzi". Półroczne śledztwo JB Inc. wykazało mianowicie, że minister koordynator do spraw służb specjalnych nie kupił jej produktu, tylko jakąś nędzną podróbę. Amerykanom chodzi o to, że w Polsce błędnie wymawia się słowo "jacuzzi" (dżakuzi), zaś inkryminowana wanna (a w zasadzie krzesło elektryczne) jest włoska, więc jej nazwa powinna brzmieć "iakucci" (jakuczi) od nazwiska założyciela firmy. Niniejszym więc odszczekuję swój felieton sprzed paru tygodni, w którym bezprawnie użyłem nazwy "jacuzzi" (dżakuzi). A tak serio mówiąc, to powinniśmy używać polskiej w formie i treści nazwy "bicz wodny" względnie "bicz boży".
Teraz uwaga! "Biznes" jako pierwszy w kraju ujawnia, dlaczego w maju do Polski zjadą dwie najważniejsze szychy amerykańskich służb specjalnych. To dyrektor Agencji Wywiadowczej Porter Grass i koordynator amerykańskich tajnych służb John Negroponte. Po co wizytują IV RP? Szef Agencji Wywiadu Andrzej Ananicz podsumował to krótko: "W ogóle nie powinniście wiedzieć o takich wizytach".
Otóż to. Jest skandalem, że jakieś pismaki, zwane czasami burymi sukami, odważyły się ujawnić kulisy poufnej majowej operacji "Jacuzzi" (dżakuzi). Natomiast zupełnie nie jest skandalem, że sprawa supertajnej wizyty stała się publiczną tajemnicą, zanim ona w ogóle się odbyła. Wyjaśnienia tej zagadki są dwa: a) przeciek kontrolowany, mający skompromitować posiadacza bicza wodnego; b) przeciek z Wojskowych Służb Informacyjnych, które na krótko przed śmiercią podłożyły świnię agentowi nr jeden IV RP - Ananiczowi.
A już zupełnie komiczne są podejrzenia prasy, że dwóch najważniejszych agentów Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej przyjeżdża po to, żeby omówić sprawę tzw. Tarczy Antyrakietowej. Przypomnę, że jest taki pomysł Busha, by trzy bazy antyrakietowe chroniły USA przed pociskami jądrowymi wystrzelonymi z Iranu lub Korei Północnej. Dwie powstaną w USA, jedna... w Polsce. Bo przyjaciołom w biedzie powinniśmy pomagać. Tym bardziej że dla Ameryki "kurica nie ptica, Polsza nie zagranica". A dla Polski Iran i Korea to nic więcej, tylko tak zwana bliska zagranica.
Good luck, chłopaki! Ale nie zapominajcie, że z Polską powinno być tak, jak z rabbim Izaakiem Goldblumem z Chełma. Oto Mosze Feinberg pyta rabina Goldbluma:
- Icek, a co byś ty zrobił, gdybyś był bogaty jak Rotschild z USA?
- Mosze, ty się lepiej zastanów, co by zrobił Rotschild, gdyby był taki golas z Polski, jak ty!
Kurica nie ptica
Jacek Deptuła
Słynna w kraju elektryczna wanna ministra Wassermanna robi światową karierę. Nie przesłyszeliście się Państwo: świa-to-wą!