Ukradli baner naszego zespołu, rzucali wyzwiskami... - taki telefon otrzymaliśmy od mieszkańca Rypina. Sygnał natychmiast sprawdziliśmy. - Zatrzymaliśmy jedną osobę, miejscowego - nie stosował się do naszych zaleceń - zapewnia Jarosław Nowatkowski szef sekcji prewencji KPP w Rypinie. - Kibice Sparty zachowywali się głośno, krzyczeli, używali wyzwisk, ale uspokajali się gdy policjanci zwrócili im uwagę. Interwencja nie była konieczna - zapewnia. A co z sytuacją rzekomej kradzieży banera? - Rzeczywiście baner został zdjęty ale później oddany. Zgłoszenia o kradzieży nie mieliśmy - dodaje.
Jedyne zastrzeżenie jakie mogła mieć policja - ale skierowane właściwie do organizatorów to dopuszczenie do tego, że kibice wnieśli na stadion race i petardy. Reszta - głośne zachowanie i krzyki to coś, co z meczami nieodzownie się kojarzy.
- Było trochę zadymy ale trudno stwierdzić kto zaczął - relacjonuje sytuację Andrzej Jarmulski, prezes Sparty. - Na trybunach, w tym samym sektorze siedzieli kibice Sparty i Legi Chełmża. W pewnym momencie podnieśli się i ruszyli w kierunku banera Lecha Rypin. Nad sytuacja panowali ochroniarze, obecna była też straż. Obyło się jednak bez interwencji policji - zapewnia.
Mecz zakończył się remisem 0-0. Na trybunach 0-1 dla brodniczan - nasi wrócili do domów w komplecie. Ktoś jednak awanturę rozpoczął. I choć winnych ciężko jest pociągnąć do odpowiedzialności powinni - chociażby ze względu na klub, któremu kibicują powstrzymać się od wandalizmu i nie dawać sąsiednim klubom i miastom powodów by mówiono o nich źle.