Przykład 13-miesięcznego chłopczyka z Białegostoku, który zmarł na nierozpoznaną przez personel Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego białaczkę, jest porażający.
Przeczytaj także:[Oddam nerkę, bo Cię kocham](http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20121205/REGION/121209709)
Rodzice przyjeżdżali z dzieckiem do szpitala dwukrotnie. Wcześniej lekarz rodzinny zdiagnozował ząbkowanie (?), co potwierdzili szpitalni specjaliści. Tymczasem chłopczyk miał białaczkę szpikową!** Jak to możliwe, że w żadnej z uczonych głów nie zrodziła się myśl, by dziecku zrobić badanie krwi!!! Onkolodzy mówią, że u małych pacjentów nowotwory mają szybki i burzliwy przebieg. Dlaczego tej "tajemnej wiedzy" nie posiadają lekarze innych specjalności?
Nie wierzę, że śmierć dziecka i dramat jego rodziców to nieumyślny błąd w sztuce lekarskiej. Mam tylko nadzieję, że prokuratorzy dobrze się do sprawy przyłożą.
**