Leonard Pietraszak uhonorowany pośmiertnie nagrodą marszałka województwa podczas Old Film Festivalu

Rodzina i przyjaciele zebrali się przy mogile wspaniałego aktora 1 listopada, aby wspomnieć jego pamięć. Kilka dni później postać Leonarda Pietraszaka przywołano przy okazji trwającego od niedzieli Old Film Festivalu.

W drugim jego dniu w Miejskim Centrum Kultury w Bydgoszczy zarząd województwa kujawsko-pomorskiego uhonorował bydgoskiego artystę, przyznając mu pośmiertnie nagrodę filmową marszałka Piotra Całbeckiego.

Podczas uroczystości - z rąk Zbigniewa Ostrowskiego, wicemarszałka województwa - odebrał ją Tomasz Pietraszak, dla którego Leonard był wujkiem. Obecny dyrektor bydgoskiego ośrodka Telewizji Polskiej uczynił to w zastępstwie Wandy Majer-Pietraszak, żony aktora.

- Wanda, ze względu na wiek i zdrowie, nie mogła być osobiście, ale nagrała niedługi film, w którym podziękowała marszałkowi za nagrodę i bydgoskiej publiczności za obecność. Reprezentowałem ją, odbierając tę nagrodę, powiedziałem też oczywiście kilka słów od siebie - powiedział nam Tomasz Pietraszak.

Po uroczystości zaproszeni goście i widzowie festiwalu obejrzeli fragment 8. odcinka „Czarnych chmur”, a prof. dr hab. Piotr Zwierzchowski z UKW nie tylko wprowadził obecnych w klimat filmu płaszcza i szpady, ale opowiedział też o karierze Leonarda Pietraszaka, sławie, którą przyniosła mu ta produkcja i o tym, jak nie dał się zaszufladkować. Na koniec Józef Herold, dyrektor Old Film Festival zaprosił wszystkich na kolejne atrakcje tego wydarzenia, które potrwa do czwartku.

Leonard Pietraszak - niezapomniany Dowgird w „Czarnych chmurach”, doktor Karol w „Czterdziestolatku”, bankier Kramer w dwóch częściach „Vabanku” czy pułkownik Wareda w „Karierze Nikodema Dyzmy” na zawsze zostanie w pamięci fanów polskiego kina. Bez wątpienia był jednym z najpopularniejszych i najbardziej lubianych aktorów.

Pietraszak był honorowym obywatelem Bydgoszczy. Na jego pogrzebie podkreślał to Rafał Bruski, prezydent miasta: - Leonard wiedział, co jest w życiu naprawdę ważne, i zawsze czułem jego ogromne wsparcie. Z chęcią do nas powracał. "Chociaż porwał mnie wielki świat, to nie przestałem być bydgoszczaninem" - mówił o sobie. Często podkreślał silny związek z naszym miastem. Bo - jak napisał w swojej biografii - "w Bydgoszczy wszystko się zaczęło". Żegnam cię, Leonardzie, przyjacielu, z wielkim bólem i wzruszeniem. Spoczywaj w pokoju - obok swojej mamy, w Bydgoszczy, która była i już na zawsze pozostanie twoim domem.