Zobacz wideo: Od lutego rosną opłaty za parkowanie w Bydgoszczy

Kilka dni temu odwiedzającą las w okolicach Osia pani powiadomiła leśników, że ma u siebie puszczyka, którego wcześniej uratowała przed lisem.
O pomoc poproszono leśniczego-ornitologa Adama Szymańskiego z Nadleśnictwo Dąbrowa. Po wstępnych oględzinach stwierdzono, że puszczyk jest cały, nie ma widocznych uszkodzeń i złamań i trzeba go kilka dni poobserwować i wzmocnić, żeby chciał znów latać.
Drapieżnik zamieszkał tymczasowo w salonie jednej z pracownic Nadleśnictwa Osie. Najpierw nieśmiało siedział na kwiatach, potem na przygotowanych specjalne podpórkach z przyniesionych z lasu gałęzi.
- Po dobie dania spokoju podopiecznemu, zaczęło się jego dokarmianie. Nasz podopieczny gustował w kawałkach serca podawanych pensetą. Wczoraj po ostatnim posiłku, a była to mysz złapana w specjalnie do tego celu postawionej łapce, stwierdzono, że już czas wypuścić puszczyka na wolność - informują leśnicy z Osia.
Wieczorem ptak trafił w miejsce, gdzie ostatnio był widziany i... odleciał.