To była jedna z pierwszych akcji Hapoelu, z pozoru niegroźna. Piłka zmierzała do linii końcowej, gdy nastąpiło nieporozumienie między bramkarzem Lecha Filipem Bednarkiem a ostatnim obrońcą Joelem Pereirą. Naciskany Portugalczyk w końcu postanowił wystawić nogę w górę celem ekspediowania piłki, ale zrobił to tak, że nabiegający rywal upadł na murawę. Sędzia Ruddy Buquet z Francji podyktował jedenastkę, którą na bramkę zamienił Tomer Hemed.
Z telewizyjnych powtórek, perspektywy, do jakiej sędzia nie miał dostępu wyniknęło, że Pereira ani nie trafił w piłkę, ani tym bardziej w nogę przeciwnika. Rywal jednak padł jak rażony piorunem, a Pereira interweniował bardzo nierozważnie, co arbitrowi najwyraźniej dało do myślenia. Szkoda, że nie miał do dyspozycji VAR-u, bo gdyby obejrzał akcję raz jeszcze to wyszedłby z twarzą.
Jakby tego było mało, po upływie 70 minuty Michał Skóraś nabił rywala w rękę w polu karnym Hapoelu, lecz sędzia kazał grać dalej. Lech więc został dziś podwójnie skrzywdzony.

Wszyscy śmieją się z Barcelony. Pique tańczy z Shakirą, Lewy...
