Za Urzędem Gminy w Lisewie postawiono trzy boksy i dodatkowo - budkę. Wszystko dla tzw. "znajd".
Przeczytaj również: Będą płacić za wzięcie psa ze schroniska?
- Przez cały rok trafiają do nas czworonogi - mówi Paulina Stachewicz, która opiekuje się psami. - Ich rotacja jest duża, ponieważ gdy jedne znajdują dom, pojawiają się kolejne. Nie są to pupile naszych mieszkańców, oni by nie wyrzucili psa, to trochę jedzenia u każdego się znajdzie. Zazwyczaj ktoś podrzuca psy do gminy z innych miejscowości. Czasem pozbywa się ich w bardzo brutalny sposób.
Tak było na przykład z czworonogiem, którego przygarnęła sama pani Paulina. - Została znaleziona w lasku, była zawiązana w worku - opowiada Paulina Stachewicz. - Przygarnęłam ją, znalazła u mnie drugi dom. Ale wszystkich wziąć do siebie nie mogę. Stąd staram się jak mogę, aby mieszkańcy zaopiekowali się nimi.
Zdarza się, że czworonogi zostają porzucone przez właścicieli przy ulicach. - Takie zabłąkane często biegają przy robotnikach budujących autostradę, gdyż ci panowie je dokarmiają. My dla naszych, a mamy ich teraz cztery, kupujemy karmę za urzędowe pieniądze. Psy przychodzi dokarmiać także moja mama. Ponadto, są systematycznie szczepione przeciwko wściekliźnie.
Wójt gminy Lisewo podkreśla, że na wywożenie psów do schroniska gminy nie stać. - Wolimy trzymać je tu, a gdy pojawi się zainteresowany mieszkaniec - oddać w pewne ręce - mówi Jerzy Cabaj.
Czytaj e-wydanie »