Największy polski bank PKO BP będzie notowany na Giełdzie Papierów Wartościowych. Część jego akcji zostanie sprzedana w ofercie publicznej inwestorom indywidualnym.
O 8.05 we wszystkich oddziałach PKO BP ruszył system i rozpoczęła się obsługa pierwszego klienta zainteresowanego założeniem lokaty prywatyzacyjnej.
- Czas tej obsługi zależał od tego, czy dana osoba miała już wcześniej u nas założony rachunek, czy też nie. Jeżeli miała przebiegało to szybciej, bo nie trzeba było wprowadzać jej danych - mówi Ryszard Mazur, dyrektor oddziału PKO w Golubiu-Dobrzyniu.
Okazuje się, że przy tej okazji przypomniały się nam
stare czasy.
Zainteresowani lokatą prywatyzacyjną zakładali przed bankami listy kolejkowe. Podobnie było również w Golubiu-Dobrzyniu i Rypinie.
W Golubiu-Dobrzyniu na liście znalazło się 70 nazwisk. - U nas, z tego co wiem, zapisanych było około 100 osób - informuje Ryszard Fiałkowski, dyrektor oddziału banku w Rypinie. Ludzie spotykali się co cztery godziny, czytano listę, a kto się nie stawił na czas wypadał z kolejki. W Golubiu-Dobrzyniu pierwsi klienci oczekiwanie rozpoczęli już w czwartek.
Sprzedaż lokaty prywatyzacyjnej PKO BP teoretycznie odbywa się do 21 października, ale może
zakończyć się wcześniej,
jeżeli środki zgromadzone na wszystkich lokatach prywatyzacyjnych osiągną 720 000 000. Każdy inwestor zakłada tylko jedną lokatę prywatyzacyjną w wysokości od 500 zł do 20 000 zł. Dalej zakupem akcji (za kwotę lokaty), w imieniu klienta, zajmuje się dany oddział banku. Wartość jednej akcji ma być znana 3 listopada.
