Skazańcy z grudziądzkiego zakładu pracują w Violi od końca kwietnia tego roku. Do tej pory nie sprawiali żadnych problemów.
Tak było do poniedziałku. Trzech mężczyzn, którzy z grupą współwięźniów, przyjechali do pracy na drugą zmianę, po kilku godzinach znikło. Puste stanowiska zauważyli pracownicy Violi. Natychmiast powiadomili o ucieczce więzienie. Do Lniania przyjechali strażnicy z Grudzią-dza. W międzyczasie zawiadomiono policję.
W miniony wtorek zatrzymano w Grudziądzu całą trójkę uciekinierów. Policyjny patrol wypatrzył ich w bramie domu przy ul. Chełmińskiej. - Nie potrafili w żaden racjonalny sposób wytłumaczyć dlaczego to zrobili - mówi Roman Zalikowski, rzecznik Zakładu Karnego nr 2. - Teraz bardzo tego żałują, ale to trochę za późno na refleksję. Popełnili przestępstwo, za które poniosą karę. Dodatkowo stracili szansę na to, że kiedykolwiek jeszcze będą mieli okazję pracować bez konwojenta poza murami więzienia.
Jak podkreśla Zalikowski, większość więźniów ceni sobie pracę, która jest odskocznią od nużącej więziennej rutyny. Poza tym można zarobić. Wprawdzie niewiele, bo "na rękę" otrzymują średnio po 300 zł, ale lepsze to, niż nic.
Wciąż otwartą kwestią pozostaje dobór więźniów, którym daje daję się swobodę w postaci, jaką nie mogą się cieszyć inni skazańcy. - Staramy się bardzo sumienie prowadzić selekcje, ale nie ma metody, aby sprawdzić "co siedzi w człowieku" - podkreśla - Zalikowski. - Nie zapominajmy, że w naszym zakładzie przebywają recydywiści.