Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lód topnieje w Toruniu. Jaka będzie przyszłość regionalnego hokeja?

JOACHIM PRZYBYŁ, joachim. [email protected]
fot. Lech Kamiński
Ponad 20 milionów złotych Toruń zainwestował w ostatnich latach w hokej na lodzie. Czy przez nieudolność działaczy te pieniądze zostały wyrzucone w błoto?

Tłumy kibiców, gwiazdy w drużynie, efektowne prezentacje przed meczami i walka o medal - tak jeszcze pięć lat temu było na Tor-Torze. TKH był jednym z najpopularniejszych zespołów zimowych w regionie, na trybunach zasiadało regularnie ponad trzy tysiące kibiców.

Zamiatanie pod dywan

Z każdym kolejnym sezonem było już gorzej. W kasie pieniędzy ubywało, odszedł główny sponsor, drużyna z miesiąca na miesiąc była słabsza. Dziś zajmuje przedostatnie miejsce w grupie B, a więc najgorsze z wszystkich drużyn PLH (niżej jest tylko KTH Krynica, które sezon zaczynało w I lidze).

Przed meczem z KH Sanok w poprzedni piątek hokeiści wyjechali na rozgrzewkę w koszulkach z napisem "gramy za darmo". Po spotkaniu jednak żaden z nich nie chciał rozmawiać na temat sytuacji w klubie. - Pytanie w tej sprawie proszę kierować do zarządu - powiedział Przemysław Bomastek, jeden z przywódców zespołu.

Powód jest prosty: latem działacze tak skonstruowali nowe kontrakty, że każda negatywna wypowiedź na temat klubu wiąże się z surowymi sankcjami. Być może zdaniem prezesa Marka Sokołowskiego zamiatanie problemów pod dywan miało wystarczy, żeby same zniknęły. Tak się jednak nie stało.

Torunianom długo udawało się utrzymywać kłopoty w tajemnicy, ale informacyjna bariera zaczęła pękać już w grudniu. Pierwszy na ten temat wypowiedział się menedżer fińskich hokeistów Tomek Veltonen.

Czekają na rozliczenia

FORUM

Podyskutuj o hokeju na naszym forum.

Hokeiści, którzy odeszli z Torunia w trakcie sezonu, są zresztą dużo bardziej skorzy do rozmów. - Nie jest tajemnicą, że klub ma problemy finansowe. Do poprzedniego piątku działacze z Torunia mieli się ze mną rozliczyć i czekam na wiadomości. Mam nadzieję, że to się w końcu rozstrzygnie - mówi Rafał Cychowski, który jeszcze w grudniu przeniósł się z TKH do KH Sanok. Hokeista twierdzi, że należą mu się pieniądze za trzy miesiące gry.

Sokołowski został latem prezesem w atmosferze nadziei na lepszą przyszłość. Jak jest dziś? - Mieliśmy nadzieję, że nowy prezes spoza środowiska toruńskiego wiele zmieni. My sami więcej nie możemy zrobić, nie jesteśmy w stanie sami udźwignąć finansowania TKH. Sam nie wiem, gdzie tkwi błąd. Najgorsze jest to, że widzę wyraźne podobieństwo do wydarzeń w toruńskiej piłce nożnej - przyznaje wiceprezydent miasta Zbigniew Fiderewicz, który jednocześnie jest także wiceprezesem PZHL.

Klub sportowy we współczesnym świecie musi działać na bizensowych zasadach. Można skutecznie nim zarządzać na dwa sposoby: albo robi to człowiek zamożny, który w przypadku problemów jest w stanie sięgnąć do własnej kieszeni (takim prezesem był Kończalski), albo na stanowisku prezesa zasiada sprawny menedżer. Człowiek do wynajęcia, który dostaje za swoją pracę pieniądze, ale jest w stanie ściągnąć ich znacznie więcej do klubowej kasy.

Przeszłość wciąż ciąży

Zarząd klubu tłumaczy, że obecna sytuacja wynika z ubiegłorocznych problemów. Faktycznie, nowy prezes po poprzedniku odziedziczył 150 tys. długów, do grudnia zostało z tej kwoty uregulowane 85 tys. "Te pieniądze także trafiły do naszych zawodników. Gdybyśmy nie regulowali tego zobowiązania, nie mielibyśmy żadnych zaległości w pensjach zawodniczych" - napisał zarząd klubu w oświadczeniu.

Problem w tym, że kolejne zaległości pojawiły się w listopadzie, a więc po niespełna dwóch miesiącach rozgrywek. Za styczeń hokeiści otrzymali po 20 procent wynagrodzeń.

Nie wszystko na Bema jest złe. Bardzo pozytywnym osiągnięciem nowego zarządu jest program lojalnościowy dla kibiców. Pod tym względem nie można mieć zastrzeżeń do TKH. Konkursy z nagrodami, promocje biletowe mogłyby na nowo rozbudzić zainteresowanie torunian hokejem. Pod warunkiem, że drużyna prezentowałaby choćby przyzwoity poziom sportowy.

Ważne będzie stanowisko władz miasta, bo to od kilku lat główny sponsor toruńskiego klubu. TKH dostaje największe dotacje (łącznie z grantami lodowymi 600-800 tys. zł rocznie), ale także za ponad 20 milionów zmodernizowano Tor-Tor, kilka kolejnych kosztowała druga tafla lodowa.

- Coraz gorsza sytuacja klubu jest dla nas zaskoczeniem, pozostają nam tylko deklaracje działaczy, że będzie lepiej. Nam nie zależy, żeby drużyna od razu walczyła o mistrzostwo, ale środek tabeli to minimum. Najważniejszy jest sukces sportowy, wtedy na trybuny wrócą kibice, a za nimi większe pieniądze - podkreśla Fiderewicz. Tylko jak myśleć o sukcesach w lidze, skoro pieniędzy nie starcza nawet na młodzieżowy skład?

Promyk nadziei?

Zdaniem działaczy TKH jest szansa na poprawę sytuacji. W grudniu udało się sfinalizować rozmowy z Krajową Spółką Cukrową. Zaległości wobec hokeistów mają być spłacone w najbliższych tygodniach. "Bez wątpienia zachowamy płynność finansową i organizacyjnie bez problemów dokończymy sezon. Jednak końcowy wynik i ocena tego sezonu zależy w największej mierze od samych zawodników i kadry trenerskiej, którzy wspólnie muszą udowodnić, że na toruńskim hokeju zależy im tak samo, jak działaczom i kibicom" - kończy swoje oświadczenie zarząd klubu.

Dobrze powiedziane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska