Nie wiadomo w jaki sposób plik z zeznaniami Marka W. zniknął z komputera, w którym archiwizowane są zeznania oskarżonych i świadków w procesie Stefana Ch., ps. "Stif", Tadeusz Sz., ps. "Warszawiak", Robert M., ps. "Sałata" i Jacek W., ps. "Szafir".
Złośliwość martwych
- Zawiodła technika. Jest niewielka szansa na to, że te zeznania zostaną odzyskane. Twardy dysk komputera został przewieziony do pracowni kryminalistycznej Komendy Wojewódzkiej Policji - mówi sędzia Tomasz Głowski.
Sąd chciał od razu zadecydować o powtórnym przesłuchaniu Marka W. Zaprotestował jeden z obrońców oskarżonych, twierdząc, że sąd powinien mieć całkowitą pewność, że informacji nie uda się odzyskać z komputera. Ostateczna decyzja w tej sprawie ma zapaść dzisiaj rano.
Barany
Wczoraj zeznawał Ireneusz S., ps. "Sisi", wspólnik Marka W. z łódzkiej "ośmiornicy", o którego rewelacjach pisaliśmy wczoraj.
- Większość informacji na temat zamachu na Heńka, "Lewatywę", mam od W. On stwierdził kiedyś "wiedziałem, że to nie pójdzie". Mówił, że Heniek powinien być zrobiony "na dojście", czyli zastrzelony z bliskiej odległości tak jak dyrektor z PZU - opowiadał "Sisi".
Ireneusz S. przypomniał sobie, że o nieudany zamach pytał Stefana Ch. Ten podobno śmiał się do słuchawki telefonu, mówiąc, że "jak barany to robią, to musiało się tak skończyć".
W głowie się nie mieści
Wczoraj odbyła się także kolejna rozprawa Tomasza G. i czterech pozostałych oskarżonych o zorganizowanie zamachu i zabójstwo Piotra Karpowicza, dyrektora z bydgoskiego PZU. Zeznawał Aleksander U., jeden z dyrektorów "Warty", który stwierdził, że nieprawidłowości z dokumentach ubezpieczeniowych ze stacji obsługi prowadzonej przez Tomasza G. przekroczyły jego wszelkie wyobrażenia. - Mimo to pan G. był szczególnym klientem. Dyrektor B., który już nie pracuje w "Warcie", szykanował pracowników, którzy zgłaszali te nieprawidłowości. Z tego powodu z firmy odeszła przynajmniej jedna osoba - zeznał U.
Proces Tomasza G. został wczoraj przerwany na 30 dni.
Maciej Myga
Łódzka szkoła zabijania
Marek W., "cyngiel" łódzkiej "ośmiornicy" będzie prawdopodobnie musiał powtórnie zeznawać podczas procesu oskarżonych o zamach na Henryka M., ps. "Lewatywa". Zapisane w komputerze sądowym jego wyjaśnienia zniknęły.