- Denerwuje się pan, gdy go pytają o fartuszek?
- Ten fartuszek to jest stara tradycja, która wiąże się z historycznymi tradycjami - pierwsi masoni byli budowniczymi. Później do symbolicznych fartuchów, kielni, węgielnicy, młotka doszły białe rękawiczki jako symbol czystych rąk. Mogę panu pokazać taki fartuch i szarfę mistrza.
- Szyje się ten ekwipunek na specjalne zamówienia?
- Nie ma takiej konieczności. Sprowadzamy je z Francji. Zresztą w większości stolic europejskich są domy lożowe, w których takie przedmioty są dostępne. Adresy można znaleźć w książkach telefonicznych. W USA świątynie masońskie funkcjonują jak kościoły innych wyznań, to często strzeliste budynki podobne do gotyckich katedr. Trudno, żeby było inaczej, skoro liczba masonów sięga tam kilku milionów.
- Jak wyglądają statystyki w innych państwach?
- Mogę podać panu najaktualniejsze statystyki drukowane przez "Blaue Blaetter": Anglia 350 tys. Brazylia 200 tys., Szkocja - 150, Kanada - 120, Australia - 200, Francja - 84, Irlandia - 50, Szwecja - 14, Meksyk - 28, Norwegia - 14, Kuba - około 22 tysięcy.
- Polska?
- Około 600. Ale liczba lóż rośnie. Obecnie liczba ta zbliża się do przedwojennej.
- Co sprawia, że dystyngowani panowie na stanowiskach decydują się zakładać fartuszki?
- Fundamentalne pytanie. Masoneria jest sposobem na życie. Bywa, że kogoś przyciąga do masonerii wyłącznie ciekawość, z takich ludzi rezygnujemy. Masoneria jest organizacja filozoficzną, filantropijną i postępową. Trzy podstawowe hasła to: wolność, równość, braterstwo. Konstytucja mówi, że masonem może zostać człowiek wolny, również w znaczeniu niezależności, musi posiadać ustabilizowaną sytuację, nie może być niespokojnym duchem. Ludzie przystępujący do masonerii szukają czegoś innego niż otaczająca ich rzeczywistość. Stąd znaczenie ceremoniału.
- Ceremoniału obrośniętego legendami i aurą tajemniczości.
- Masoneria nie jest organizacją tajną, jest natomiast organizacją sekretną. Trudno się temu dziwić - za samą przynależność do masonerii można było trafić na stos, do więzienia, być skazanym na szykany. Dla tłumu każdy wyróżniający się od reszty jest wrogiem.
- To zamknięte koło: sekretność budzi wrogość, wrogość wymusza sekretność.
- Rozmawiałem kiedyś z pewnymi panami reprezentującymi skrajna prawicę nacjonalistyczną, ich nazwisk nie wymienię, bo nadal znajdują się na politycznym świeczniku. Ci panowie zarzucali masonerii oderwanie od narodu i jego interesów. Odpowiedziałem, że jeśli tak uważają, to powinni darować sobie używanie hymnu narodowego, bo, z punktu widzenia ich poglądów, popełniają herezję: autorem słów do polskiego hymnu jest mason Józef Wybicki, a głównym bohaterem - Henryk Dąbrowski, nie tylko polski, ale również niemiecki oraz włoski mason i to wysokiego szczebla. Jeśli spojrzymy na postępowe tradycje Polski, to masonami byli Tadeusz Kościuszko, Ignacy Paderewski, pierwszy prezydent odrodzonej Rzeczpospolitej Gabriel Narutowicz. Wolnomularzami byli praktycznie wszyscy twórcy Konstytucji 3 maja.
- Porównał pan wcześniej masonerię do wyznania religijnego. Oprócz całej sfery teologicznej istnieje jednak różnica zasadnicza: przyjąć islam bądź chrześcijaństwo może każdy. Tymczasem, do wstąpienia w szeregi wolnomularzy nie wystarczą dobre chęci.
- Oczywiście, do masonerii się nie wstępuje, ale jest się przyjmowanym. Trzeba mieć poręczenie co najmniej dwóch mistrzów, należy wykazać się nieposzlakowaną opinią w swoim środowisku. W wielu krajach wymaga się również świadectw niekaralności, my uważamy to za przesadę. Jeśli znajdują się ludzie, którzy ręczą honorem to jest dostateczna rękojmia, ważniejsza niż świecki papierek. Kolejnym etapem są egzaminy inicjacyjne - należy odpowiedzieć na pytania dotyczące poglądów na świat, tolerancji itd. Masonem może być oczywiście wyłącznie człowiek wolny, także w sensie niezależności finansowej - naszym powołaniem jest nieść pomoc innym. Oczywiście są w masonerii instytucje udzielające pomocy braciom, którzy popadli w tarapaty finansowe: jest Brat Szpitalnik, jest Worek Wdowy, do którego każdy członek loży wrzuca sobie tylko znaną kwotę na cele charytatywne oraz na pomoc dla braci znajdujących się w potrzebie.
- Jeśli aż dwóch mistrzów udziela świadectwa moralności kandydatowi, kto w takim razie wystawił je Fidelowi Castro?
- Fidel Castro wstąpił do masonerii jeszcze jako adwokat, który wsławił się bardzo postępową działalnością walcząc z krwawą dyktaturą. Nie było wówczas obiekcji, żeby go nie przyjąć. Ale, pozwoli pan, nie będę mówił o żyjących masonach, bo tego mi nie wolno. O żyjących mogę powtórzyć tylko to, co sami publicznie ujawnili.
- Jest pan przewodniczącym Polskiej Grupy Narodowej Uniwersalnej Ligi Masońskiej. Co to oznacza?
- Organizacja nasza powstała w 1905 roku na I Międzynarodowym Kongresie Esperantystów. Założona została przez masonów, bo i esperanto było ideą masońską, chodziło o poszukiwanie łatwiejszego porozumienia pomiędzy przedstawicielami różnych narodów. Liga działa na wszystkich kontynentach. Dziś nie ma już obowiązku znajomości esperanckiego, pozostały natomiast idee dążenia do pokoju, krzewienie humanitaryzmu i braterska wymiana myśli. Jestem jedynym przedstawicielem krajów postkomunistycznych w Lidze. Oczywiście, członkiem Ligi może być tylko mason, ja jestem członkiem loży "Europa", której Wielkim Mistrzem jest prof. Zbigniew Giertych, były wicepremier w rządzie Rakowskiego, wicemarszałek Sejmu i ambasador RP w Wielkiej Brytanii.
- Z tych Giertychów?
- Z tych.
- Wspominał pan, że nie ma w masonerii niespokojnych duchów. Czy z tego powodu nigdy nie zasiadł w loży Tadeusz Boy-Żeleński?
- Tak wówczas odczytywano jego osobowość. Z perspektywy czasu widać, że odmowa przyjęcia go w szeregi wolnomularzy była wielkim błędem. Tym bardziej że działalność Boya, jego walka z Ciemnogrodem, dążenie do tolerancji, zbliżenia narodów, były z ducha bardzo bliskie wolnomularstwu. Boy miał pecha, bo trafił do niewłaściwej obediencji. Dziś staramy się uniknąć takich sytuacji. Stąd przyjęliśmy do loży nawet studentów.
- Ale nadal dominują osoby w zaawansowanym wieku?
- Rzeczywiście, problem starzenia się masonerii występuje, choć dotyczy głównie masonerii anglosaskiej ze względu na ścisłe przestrzeganie pewnych reguł. Efekt jest taki, że jeśli w USA w latach 60. było 3,5 miliona wolnomularzy, to obecnie jest 2,1. To jest i tak liczba astronomiczna, ale świadczy o pewnych tendencjach, z których masoneria różnych nurtów zdaje sobie sprawę. Życie zmusza nas do odchodzenia od tych schematów: dobrze jeśli w fartuszku Ucznia chodzi człowiek młody (śmiech), choć Voltaire na przykład założył ten fartuszek niemal na łożu śmierci.
- Na łamach m.in. redagowanego przez pana "Wolnomularza Polskiego" znaleźć można utyskiwania, że biznes, wojsko, policja, reprezentowane są dość nielicznie. Brakuje zainteresowanych?
- Tak, i jest to jest sprzeczne z dobrymi tradycjami polskiej masonerii. W końcu to masoneria pozwalała mieszczaństwu przystawać jak równy z równym z przedstawicielami stanu wyższego, łącznie z królami. Mamy pewną nadreprezentację profesury co jest i siłą i słabością polskiej masonerii. Zbyt słaba jest nasza obecność w rozwiązywaniu węzłowych problemów, którymi ludzie żyją dziś. Mamy nieco profesorski światopogląd z jego nutą dydaktyki, brak nam dynamizmu. Co do policji, to m.in. szef policji sanacyjnej był masonem. We Francji funkcje szefów policji, spraw wewnętrznych i oświaty są tradycyjnie zarezerwowane dla masonów. To wiąże się z tradycją z czasów republikańskich. Jak jest w Polsce, sam nie mam na ten temat pełnej wiedzy, ponieważ jeśli ktoś życzy sobie utajnić swoje związki z masonerią, nawet ja nie będę o nich wiedział.
- Po czym poznać wolnomularza?
- Masoneria ma swoje znaki rozpoznawcze, niektórzy noszą gałązkę akacji w klapie, inni - krawaty, na których są symbole wolnomularskie, ale na ogół działa poczta pantoflowa, która oczywiście może być nieścisła. Niestety, nie jesteśmy jeszcze na takim etapie jak Belgia czy Francja, gdzie loże figurują w książkach telefonicznych. Wie pan, my przeżyliśmy już w Polsce zamurowywanie wejść, wybijanie szyb, palenie flag. Nikt sobie nie życzy, aby fanatycy urządzali mu manifestacje pod prywatnym mieszkaniem. Stąd pewna dyskrecja utrzymywana jest głównie z uwagi na działania grup radykalnych, a nie zwykłych obywateli.
- Do jakiego stopnia odbierają masonerii potencjalnych kandydatów organizacje nazywane niekiedy paramasońskimi: Rotary, Lions itp.?
- Uważamy je za przedszkola masonerii, za potencjalne źródło napływu kandydatów. Te organizacje są jedną z dróg napływu do masonerii. To jest przedsmak, kto nabierze apetytu, sięga po danie główne.
- Ale niektórzy członkowie Rotary stanowczo odżegnują się od masonerii.
- Nie dziwię się. Ludzie którzy należą do tych organizacji mają określoną pozycję i nazwiska w swoim środowisku i nie każdego stać na to, żeby się do tego przyznać. Nic dziwnego, to może przynieść ewidentne szkody.
- Ilu posłów ma powiązania z wolnomularstwem?
- Mogę powiedzieć, że jeden na pewno, bo jestem z nim zaprzyjaźniony. Na pewno jest ich więcej, ale nie powiem panu ilu, bo tej liczby nie znam. Trzeba uważnie patrzeć na to, co posłowie mówią. Wiadomo z góry kto nie jest masonem - to są przedstawiciele skrajnych grup, które wyznają różne spiskowe teorie, są rasistami, nacjonalistami.
- Polscy wolnomularze działając w katolickim kraju nie mają zapewne łatwego życia. Odbiór masonerii w Kościele jest niezmiennie negatywny. Wstąpienie do wolnomularstwa Watykan uznaje za grzech.
- Bywało różnie. W odległych czasach masonami byli nie tylko biskupi, ale i prymasi Polski. Rzeczywiście, ta recepcja pozostaje negatywna, ale ulega pewnej zmianie. Jestem święcie przekonany, że następny sobór otworzy drogę do dialogu. Masoneria nie jest wrogiem Kościoła, to Kościół jest wrogiem masonerii. W moim przekonaniu przyczyną jest to, że Kościół widzi w wolnomularstwie konkurencję w rządzie dusz.
Na terenie województwa kujawsko-pomorskiego działa tylko jedna loża wolnomularska: toruńska loża "Pod Ulem" o rycie mieszanym (przyjmuje w poczet członków również kobiety). Nieoficjalnie wiadomo, że trzon loży stanowią pracownicy naukowi, ale należą do niej również biznesmeni.
Ludzie w fartuszkach
Rozmawiał Adam Willma
Rozmowa z ADAMEM WITOLDEM WYSOCKIM, redaktorem naczelnym pisma "Wolnomularz Polski", członkiem loży "Europa"