Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasi amerykańscy bracia maja poważny problem - zainteresowaniem masonerią spada

Adam Willma [email protected]
Fot. Adam Willma
Rozmowa z Adamem Witoldem Wysockim, prezydentem Universala Framasona Ligo - Polska redaktorem naczelnym Wolnomularza Polskiego.

O polityce w loży nie mówimy

Rozmowa z Adamem Witoldem Wysockim, prezydentem Universala Framasona Ligo - Polska redaktorem naczelnym Wolnomularza Polskiego.

- Chce mnie pan spytać co masoni sadzą o książce Dana Browna?
- Miedzy innymi.
- Mogę powiedzieć o swoich odczuciach, ewentualnie o opiniach paru kolegów, bo to przecież dzieło literackie i każdy może mieć własne odczucia.

- Przeszedł panu dreszcz po plecach - "teraz już wiedzą o nas wszystko"?
- Wręcz przeciwnie (śmiech). Cieszę się, że Dan Brown uczynił przedmiotem swoich gier i zabaw właśnie wolnomularstwo.

- I potraktował was ze znacznie większą sympatia niż Kościół katolicki.
- I o to właśnie chodzi! Mogę się z tego tylko cieszyć. Wie pan, ja jestem zwolennikiem zdrowego rozsądku i nie lubię ulegać skrajnościom, dlatego nie zamierzam twierdzić, że cały Kościół jest antymasoński. Mieliśmy w końcu w Polsce w swoich szeregach kilku prymasów i wielu biskupów. Ci ludzie potrafili pogodzić posługę w Kościele z działalnością w lożach.

- A jak jest dzisiaj? Im mniejsze wpływy Kościoła w Europie, tym większe masonerii?
- To zdecydowanie zbyt daleko idące uogólnienie. Wolnomularstwo nie spadło z nieba. Wynikło z zapotrzebowania na takie organizowanie się. Jej założycielami byli przecież budowniczowie katedr i dlatego zawsze akcent kładziemy na budowanie, a nie niszczenie.

- Co dziś budujecie?
- Przede wszystkim nowy model współżycia społecznego oparty o zasady wolności. Może to zabrzmi pompatycznie, ale chodzi o lepszą przyszłość dla świata.

- We Francji, gdzie do lóż masońskich należy większość parlamentarzystów mówi się, że każda poważniejsza ustawa jest dyskutowana w lożach.
- Znam trochę masonerii francuskiej, zwłaszcza liberalnej, więc widzę w tym sporo przesady. Faktem jest natomiast, że wielu parlamentarzystów jest związanych z różnymi odłamami masonerii, a każdy członek loży ma prawo dzielić się swoimi spostrzeżeniami z innymi. W naszych polskich lożach tematy polityczne i religijne są jednak tematem z założenia omijanym. Oczywiście, są zagadnienia, których nie można pominąć, więc rozmawia się o nich, ale nie podczas posiedzeń w loży, ale raczej podczas agapy po obradach. Bracia i siostry rozmawiają o wszystkim, co ich interesuje.

- Ilu polskich parlamentarzystów spotyka się w lożach?
- Wśród wolnomularzy panuje zasada, że można mówić jedynie o własnym udziale w masonerii , ale nigdy nie o kolegach, chyba że ci sami się ujawniają z przynależnością. Prasa ma oczywiście swoje prawa i swoich informatorów. Niekiedy więc strzela celnie, a kiedy indziej całkowicie pudłuje. Mogę powiedzieć tyle, że nie znajdzie się raczej w masonach ludzi o skrajnych orientacjach zarówno po lewej, jak i po prawej stronie.

- Jean Michel Quillardet były mistrz loży Wielki Wschód Francji powiedział wprost w wywiadzie dla Le Soir: "Trzeba by róże obrządki masońskie wzięły się do polityki w dobrym tego słowa znaczeniu - informowały o laickości i ogłaszały swoją niezgodę na taka czy inna decyzje rządową albo europejską". Quillardet proponuje stworzenie w Brukseli stworzyć przedstawicielstwo europejskiej masonerii i ruchów wolnomyślicielskich.
- Idea laickości jest dla wielu środowisk we Francji rzeczą świętą. A jeśli chodzi o przedstawicielstwo, nie będzie to nic nowego - przecież takie formalne lub nieformalne przedstawicielstwa istniały w wielu organizacjach międzynarodowych, a nawet przyczyniały się do ich powstania. Nie szukając daleko - idea ONZ powstała właśnie w środowisku masonów. Oczywiście nasi wrogowie tworzą wokół tych faktów różne teorie spiskowe.

- Polscy masoni przyłączą się do tych apeli?
- Tak jak mówiłem. Nie poruszamy tematu religii. Ale każdy mason ma przecież prawo do swojej oceny.

- Pan na przykład z entuzjazmem wypowiadał się pan o idei wzniesienia Świątyni Opatrzności...
- Owszem, bo to przecież pomysł naszych braci, wolnomularzy, twórców Konstytucji 3 maja. Niestety wykonanie miało niewiele wspólnego z tamtą świątynią, która miała być raczej niewielka i skromna. Ale Kościół m oczywiście prawo do realizacji własnych planów. Nie wiem, czy w warszawskich kościołach tłok na niedzielnych mszach jest tak wielki, że trzeba było wznosić aż takiego giganta. Trochę mi żal księdza Twardowskiego, że po śmierci wylądował w takiej betonowej szkatule. Jednak o gustach nie ma sensu rozmawiać, ja i tak nie mam szansy spocząć w tym miejscu (śmiech).

- Wróćmy do powieści Dana Browna.
- To powiem panu, czego się w tej powieści nie przeczyta.

- ?
- Nie przeczyta pan o trudnościach z jakimi boryka się masoneria amerykańska. Bo nasi amerykańscy bracia maja poważny problem ze spadającym zainteresowaniem masonerią i dopływem nowych członków. Amerykanie podeszli do tego w swoim stylu, zaczynając kilka lat temu wielką akcją masowego "werbunku" do masonerii. Werbowali w przyczepach kempingowych, specjalnych autobusach albo wynajmowali wielkie sale, w których od razu odbywała się inicjacja z podniesieniem na czeladnika Postanowili też ominąć stopień "ucznia" (któremu nie wolno zabierać głosu podczas obrad), a także "czeladnika" (który może już mówić, ale nie ma prawa zajmować żadnych stanowisk). Od razu więc zyskiwało się stopień "mistrza". Argumentowano, że młodzi ludzie w dobie internetu nie są przygotowani na wyłączenie z aktywnego sposobu działania i nie wytrzymają dwóch lat na "oślej ławce".

- Nawet masoni nam się zdewaluowali...
- Te praktyki poskutkowały ogromnymi protestami masonerii z całego świata i w końcu bracia amerykańscy się wycofali ze swoich pomysłów.

- Polscy wolnomularze nie mają problemu z naborem?
- W Polsce procedury pozostały bardzo konserwatywne, co ma swoje wady, ale i swoje zalety. Nie jesteśmy zjawiskiem tak masowym, jak w krajach Zachodu. Niestety, w warunkach polskich bycie masonem raczej w karierze nie pomaga. Owszem, zdarza się, że te kontakty owocują, ale rzadko. Zwłaszcza w polityce. Jak mówi Pismo Święte "Po owocach was poznają", więc zapewniam pana, że gdyby udział masonów w życiu politycznym był większy, dostrzegłby pan to po owocach.
Zresztą również Stanach Zjednoczonych i Francji, gdzie lóż jest tysiące, bycie masonem również nie oznacza tyle, co kiedyś. Przede wszystkim nie ma już różnic stanowych, które przełamywane były w lożach.

- Po wydaniu książki Browna szeregi masonów pewnie się powiększą?
- Na pewno nie zmaleją. Brown pokazał nas jako trochę dziwacznych, ale przyzwoitych ludzi. I nie jest to obraz daleki od rzeczywistości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska