Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Michalski: To jest moja wielka wyprawa życia

KAZIMIERZ FIUT
Łukasz Michalski zapowiada, że będzie gotowy na wszystko.
Łukasz Michalski zapowiada, że będzie gotowy na wszystko. Paweł Skraba
Na ostatnich mistrzostwach świata w Daegu Łukasz Michalski był czwarty. Na igrzyskach zamierza zaatakować miejsce na podium.

Rozmowa z Łukaszem Michalskim - Zawisza Bydgoszcz - skok o tyczce

- Na igrzyska jedziesz po medal?
- Z pewnością już teraz byłbym zadowolony z jakiegokolwiek medalu igrzysk. W mistrzostwach świata byłem tego bardzo bliski, nawet przez krótki moment byłem wicemistrzem. Askończyło się na 4. miejscu, choć uzyskałem bardzo dobry wynik. Zdaję sobie jednak sprawę, że zanim osiągnę sportowy Olimp, będę musiał wdrapać się do finału po, niekoniecznie łaskawym, stoku eliminacji. One często są znacznie trudniejsze niż decydująca rozgrywka o medale. Wiem, że każdy najmniejszy błąd może zadecydować o niepowodzeniu. Zapewniam jednak, że jestem gotowy do tej wyprawy życia!

- Jakich spodziewasz się igrzysk?
- Z pogodowym kalejdoskopem. W Londynie startowałem już dwukrotnie, zarówno 2 lata temu, jak i przed rokiem towarzyszył nam deszcz. Liczę na przychylność nieba i brak deszczu, w końcu "do trzech razy sztuka". W przeciwnym razie konkurs tyczkarzy może stać się jedną wielką loterią. Stawkę zawodników znam, anonimowych graczy w tej najważniejszej rozgrywce nie będzie. Arena jest mi zupełnie obca, nie miałem okazji oglądać jej na żywo. Olbrzymi obiekt. Mam nadzieję, że będą wiązały się z nim wspomnienia równie radosne, jak ze stadionem bydgoskiego Zawiszy.

- Czy 8 sierpnia, w dniu pierwszego startu twoja dyspozycja będzie optymalna?
- Przygotowania przebiegają zgodnie z oczekiwaniami trenera i moimi. Tata-trener wyznaczył kierunek, do którego konsekwentnie zmierzamy. Wyposażył mnie we wszystko, co jest potrzebne do sukcesu. Czy cel zostanie osiągnięty, zależy już tylko ode mnie. Przed rokiem atakowaliśmy rywali w trójkę i to przyniosło wspaniały rezultat w postaci złotego medalu Pawła Wojciechowskiego. W Londynie na pewno zabraknie kontuzjowanego Mateusza Didenkowa. Trzymam mocno kciuki, aby dołączył do mnie Paweł, borykający się z kontuzją nogi, co nie pozwala mu na uzyskanie wymaganego wskaźnika. Trzymam mocno za niego kciuki, aby do mnie dołączył. Razem będzie raźniej.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska