W weekend rozegrano pierwsze w tym sezonie regaty Pucharu Świata w Monachium. Wystartował w nich oczywiście as AZS UMK Łukasz Pawłowski, wicemistrz olimpijski w czwórce wagi lekkiej. Osada zajęła dopiero 12 miejsce, choć dystansu do rywali zbyt wiele nie traciła.
- Zdarzają nam się jeszcze lepsze i gorsze biegi - ocenia wioślarz AZS UMK. - Do tych znacznie słabszych musimy zaliczyć start w finale B, który nam zupełnie nie wyszedł i przypłynęliśmy na szóstej pozycji. Zabrakło nam już chyba siły do skutecznej walki. Najważniejsze, że wykonana przez nas praca zmierza w dobrym kierunku. Przed nami bardzo dużo pracy, ale wiemy nad czym musimy się skupić i wierzymy, że przyniesie to oczekiwane efekty - dodaje.
Czy są powody do obaw? W przypadku tej osady żadne. Czwórka wagi lekkiej od trzech lat kiepsko pływa w Pucharach Świata, a w tym czasie stawała na podium Igrzysk Olimpijskich, mistrzostw świata i Europy. W tym roku plany były nieco inne, osada chciała przełamać pasmo niepowodzeń w PŚ, ale widocznie jest stworzona do wygrywania na największych regatach.
Wioślarze wiedzą, że najważniejszym punktem sezonu są mistrzostwa świata, które na przełomie sierpnia i września rozegrane zostaną w słoweńskim Bled. Będą one jednocześnie kwalifikacjami olimpijskimi. - Ostatnich kilka lat pokazało, że potrafimy przygotować najwyższą formę na najważniejszą imprezę sezonu. Nawet mimo słabszych startów w Pucharach Świata, najważniejsze zawody zawsze kończyliśmy na podium - przyznaje Pawłowski.
Czytaj e-wydanie »